Festiwalu dni dwa były...

... i się skończyły! musiałam wrócić do codzienności. Bardzo usatysfakcjonowana, filcowo zaspokojona i okrutnie zmęczona, o tak prozaicznie bo fizycznie. Dzisiaj wtorek a ja nadal padam na twarz gdyż nie miałam kiedy się porządnie wyspać będąc w pracy od piątku rano do niedzieli wieczorem.
Festiwal się udał i to bardzo! kwiatów wszelkich było mnóstwo, cudownych kompozycji, wspaniałych ludzi, dzieciaków buszujących wśród roślinności. Mnie zachwyciły szczególnie dwie "panienki" oraz kilka bukietów wykonanych przez florystki.



Na zakończenie częścią róż zaopiekowali się za symboliczną opłatą dobrzy ludzie w tym i my :)
Filcowałyśmy z jm  cały weekend. Jakoś tak wyszło, że zaczęłyśmy ok 11ej w sobotę. Cały dzień pokazy cieszyły się zainteresowaniem ale dopiero w niedziele przeżyłyśmy prawdziwe oblężenie. Uszczupliły się też nasze zapasy filcowych biżutów. Ludzie kupowali nie tylko to co było wykończone i z ceną ale też i to co jeszcze mokre czekało na dni następne! a z jedną miłą dziewczyna jestem umówiona na jutro po odbiór broszki, która powstała w niedzielę ale musiała wyschnąć. Robiłyśmy kwiaty, a jakże! festiwalowo! oraz całe mnóstwo etui na telefony i inne drobiazgi. Spotykałyśmy też znajomych. W niedzielne późne popołudnie odwiedził nas Rysio z Dorotką. Było mi strasznie miło.
Dzisiaj mały pokaz różanych różności, bukietów i instalacji na tle niekoniecznie docelowym, a na filcowe wytwory wprost spod klonu polnego zapraszam niebawem tutaj.











 

Komentarze

  1. Nam też było miło:) Muszę powiedzieć, że kompozycje kwiatowo-roślinne "na zewnątrz" zrobiły na mnie wielkie wrażenie.
    pzdr:)

    OdpowiedzUsuń
  2. To był jeden z fajniejszych weekendów w tym roku:) Dzięki!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Za wszystkie słówka od Was dziękuję :) a za weryfikacje przepraszam, spamerzy nie dają mi żyć :(

Zimowy pilaw z pęczaku - na wizji

Popularne posty