Ładne... czyli o muzyce i filmie. Ave Cezar i Epoka Lodowcowa
Przeglądam listę postów.
Zauważam zmianę.
Tytuły przestały być dziwne.
Mówią wprost co znajdzie się w danym tekście.
Słowa opisuję życie i żarcie.
Czy tak miało być? czy chciałam by blog był właśnie taki?
Odpowiedź na to pytanie jest bardzo trudna. Blog miał być odskocznią ale i odzwierciedleniem mnie.
Mnie czyli kogo? Matki wariatki i tej co lubi gotować i jeść. Taaak...
Wariactwo się zatraciło a weszła rutyna. Nie wiem czy mi to odpowiada... Wam tak? a może nie?
Słowa przestały układać się w zdania o filmach i muzyce a przecież to część mnie.
Słucham i oglądam ciągle, i czytam...
To muszę zmienić. Czemu by Wam nie pisać o moich poza kulinarnych fascynacjach!?!
Pierwszy zachwyt o poranku! Muzyczny, dzięki Lilu poznaję twórczość bliźniaczek z Ibeyi, koi...
Dwie doby nerwów a potem spacer pod górkę.
Córcia wczoraj rano wyruszyła na obóz przygodowy. Ja wraz z Synciem pognałam do pracy. Był też pyszny pączek i miało być muzeum techniki ale (o sklerozo!) ten właśnie przybytek w poniedziałki jest zamknięty.
Poszliśmy do kina!!!
Tylko my dwoje, żadnych sióstr i mężów! ja z Synciem :)
O tym, że bawić będziemy się dobrze wiedziałam od razu. "Epoko Lodowcowa. Mocne uderzenie" nie mogło być nie zabawne a z postaciami zżyliśmy się już dawno.
Maniek i Diego nie zawiedli a Pan Lama rozbawił do łez... no i ta Sysunia w kosmosie!
Polecam na miłe rodzinne popołudnie.
Syncio, który w kinie miał ochotę iść spać, o dziwo nie zasnął a po filmie miał jeszcze siłę na zabawy na placu zabaw. Za to usnął w samochodzie. Wieczór zapowiadał się dłuuuugi.
Postanowiliśmy więc z Małżonem obejrzeć coś na małym ekranie.
"Ave Cezar" kusił obsadą.
Moje pierwsze skojarzenie, dziwny, potem pojawiło się nudny, następnie miałam wrażenie że oglądam nie zbyt udaną podróbkę Woodego Allena... a na koniec olśnienie! no tak! to przecież film braci Cohen i ma prawo być dziwny i bardzo specyficzny.
Treści Wam nie zdradzę. Wiadomo, że chodzi o Hollywood i porwanie znanego aktora. Kto za tym stoi i o co w ogóle chodzi dowiedzcie się sami :)
Zauważam zmianę.
Tytuły przestały być dziwne.
Mówią wprost co znajdzie się w danym tekście.
Słowa opisuję życie i żarcie.
Czy tak miało być? czy chciałam by blog był właśnie taki?
Odpowiedź na to pytanie jest bardzo trudna. Blog miał być odskocznią ale i odzwierciedleniem mnie.
Mnie czyli kogo? Matki wariatki i tej co lubi gotować i jeść. Taaak...
Wariactwo się zatraciło a weszła rutyna. Nie wiem czy mi to odpowiada... Wam tak? a może nie?
Słowa przestały układać się w zdania o filmach i muzyce a przecież to część mnie.
Słucham i oglądam ciągle, i czytam...
To muszę zmienić. Czemu by Wam nie pisać o moich poza kulinarnych fascynacjach!?!
Pierwszy zachwyt o poranku! Muzyczny, dzięki Lilu poznaję twórczość bliźniaczek z Ibeyi, koi...
Dwie doby nerwów a potem spacer pod górkę.
Córcia wczoraj rano wyruszyła na obóz przygodowy. Ja wraz z Synciem pognałam do pracy. Był też pyszny pączek i miało być muzeum techniki ale (o sklerozo!) ten właśnie przybytek w poniedziałki jest zamknięty.
Poszliśmy do kina!!!
Tylko my dwoje, żadnych sióstr i mężów! ja z Synciem :)
O tym, że bawić będziemy się dobrze wiedziałam od razu. "Epoko Lodowcowa. Mocne uderzenie" nie mogło być nie zabawne a z postaciami zżyliśmy się już dawno.
Maniek i Diego nie zawiedli a Pan Lama rozbawił do łez... no i ta Sysunia w kosmosie!
Polecam na miłe rodzinne popołudnie.
Syncio, który w kinie miał ochotę iść spać, o dziwo nie zasnął a po filmie miał jeszcze siłę na zabawy na placu zabaw. Za to usnął w samochodzie. Wieczór zapowiadał się dłuuuugi.
Postanowiliśmy więc z Małżonem obejrzeć coś na małym ekranie.
"Ave Cezar" kusił obsadą.
Moje pierwsze skojarzenie, dziwny, potem pojawiło się nudny, następnie miałam wrażenie że oglądam nie zbyt udaną podróbkę Woodego Allena... a na koniec olśnienie! no tak! to przecież film braci Cohen i ma prawo być dziwny i bardzo specyficzny.
Treści Wam nie zdradzę. Wiadomo, że chodzi o Hollywood i porwanie znanego aktora. Kto za tym stoi i o co w ogóle chodzi dowiedzcie się sami :)
A na koniec, czyli dziś o poranku, była mała autobusowa przygoda. Czyli Marian zwany Wiewiórą myślał, że autobus ma gdzie indziej przystanek, pojechał za daleko i spacerował w ok. 7ej po zielonym Jazdowie :)
I Wam tak przyjemnych spacerów dzisiaj życzę, czegoś dla ciała ale i dla ducha!
Uwielbiam siostrzyce z Ibeyi, odkąd je pierwszy raz usłyszałam na imprezie u znajomego w tamtym roku. Coś niesamowitego! Ciary za każdym razem. :) Uściski kochana i pięknego dnia!
OdpowiedzUsuńMiłego dnia. Ja muszę nadrobić zaległości filmowe. Ostatnio byłam z córcia na : gdzie jest dory, również polecam .
OdpowiedzUsuńWitam! Po urlopie z przyjemnością zasiadłam do komputera i weszłam na Pani blog. Już kiedyś pisałam, że podoba mi się, że pojawiają się tu nie tylko "suche" przepisy ale również takie urywki z życia, przemyślenia; jest Pani w tym wszystkim bardzo autentyczna. Tak trzymać! Pozdrawiam, Izabela.
OdpowiedzUsuńDzień dobry Pani Izabelo 😊 bardzo, bardzo dziękuje za komentarz! Miło mi czytać, ze ktoś docenia moje starania 😊 Pozdrawiam serdecznie a juz niebawem, jak tylko wrócę z wakacji, zapraszam dobprzrczytania kolejnego posta!
Usuń