Jestem choć jakby mnie nie było

Dziwny to dla mnie czas. Pogoda dobija, zmienna taka, że głowa boli i spać się chce. Córcia wiecznie rozbrykana  a ja nie mam siły sprostać jej wymaganiom. Na gotowanie i inne czynności ledwo mi starcza energii choć przyznam szczerze, że tej pierwszej czynności prawie nie wykonuję... czasem odkurzę, prasować mi się nie chce... Czy to ja??? czy jakaś inna rozlazła baba wlazła w moją skórę?

Dostałam wczoraj niewielkiej temperatury a ścięło mnie z nóg totalnie. Blondas oglądał bajki a ja spałam nie słysząc telefonów, nakryta kołdra po uszy. Oj zły był Małżon kiedy wrócił do domu "Czemu nie odbierasz telefonów? ani komórki, ani stacjonarnego???!!!". Może się martwił? A ja tylko wściekłością kipiałam, bo obudził mnie dzwonek do drzwi. Za to wreszcie oczy mniej ropieją po wczorajszej wizycie u okulistki. Dostałam krople ot co!
Córcia pojechała do babci, wróci dopiero jutro a ja mogę sobie pochorować i może się zmobilizuje do jakiś działań? już wieczorem udało mi się w końcu zapakować w słoiki słodycz wielką czyli smażoną 3 dni konfiturę z wiśni z lekką nutką kawy... Zdjęcie zrobię pewnie niebawem, na razie podaję przepis.
A i ugościłam wczoraj Psiapsiółę Bucatini z pesto bazyliowym, mam jeszcze porcyjkę na dzisiaj.  Smakowało nam obu i to bardzo!



KONFITURA Z WIŚNI Z NUTKĄ KAWY

700 g wydrylowanych wiśni wraz z sokiem
300 g cukru
łyżka likieru kawowego, u mnie Sheridan's, ale tylko część brązowa

Wiśnie zasypujemy cukrem, zostawiamy na godzinę. Po tym czasie wkładamy całość do garnka i zagotowujemy. Gotujemy na małym ogniu ok. pół godziny. Wyłączamy ogień pod rondlem i zostawiamy bez pokrywki do ostudzenia. Przykrywamy i zostawiamy na kuchence do następnego dnia.
Dnia kolejnego wiśnie doprowadzamy do wrzenia i znowu gotujemy ok. 20 minut, wyłączamy gaz, studzimy i przykrywamy. Czynność tę powtarzamy w sumie ok. 3 razy lub więcej jeśli wydaje nam się, że konfitura jest za rzadka.
Ostatniego dnia do gotującej się konfitury dolewamy likier, chwilkę gotujemy, przekładamy do wyparzonego, sporego słoika, lub dwóch mniejszych, zakręcamy, odwracamy do góry dnem i pozostawiamy do wystygnięcia. Po ponownym odwróceniu wieczko powinno być wklęsłe.

zdjęcie wisienek pochodzi gdzieś z internetu :)

Komentarze

  1. Z lekką nutką kawy? MNIAM!!! Wychoruj się biedulinko... zapraszam do siebie po nominację... Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Pozwól sobie na bycie rozlazłą. Należy ci się! :)) choćby dlatego, że robisz konfitury z nutką kawy. I jesteś wspaniałą kobietą!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawe połączenie konfitury z likierem kawowym, chętnie bym skosztowała.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Za wszystkie słówka od Was dziękuję :) a za weryfikacje przepraszam, spamerzy nie dają mi żyć :(

Zimowy pilaw z pęczaku - na wizji

Popularne posty