Krem buraczany czyli calkiem spóźniony Zupowy Wtorek odc.78
Dzień gna za dniem a ja nie wyrabiam na zakrętach. Wstaję, jadę do pracy, wracam, odbieram dzieci, do domu, do garów, do wanny i spać i tak w kółko. Nie brzmi to zbyt optymistycznie ale takie życie. Podpieram się nosem a powieki przypinam do brwi na klamerki ale robię to co sprawia mi radość, bo i praca i gotowanie niosą ze sobą masę pozytywnej energii.
Zaraz, zaraz, ale o czym ja chciałam napisać???
Od wtorku próbuję sklecić posta o pysznej zupie sprzed tygodnia. Może teraz się uda?
Inspiracją była książka "Kuchnia dla biegaczy. Siła z roślin". Tam znalazłam przepis na krem z buraków. Zrobiłam go jak zwykle po swojemu :)
Krem buraczany
400 g buraków
200 g ziemniaków
200 g marchewki
1 pietruszka
1 cebul
1 ząbek czosnku
2 łyżki migdałów
20 g orzechów włoskich
garstka nerkowców
1 litr wody
olej
liść laurowy, 4 ziela angielskie
sól, pieprz
kiełki buraka
gotujemy na małym ogniu minimum 30 minut.
Cebule szklimy na rozgrzanym oleju. Orzechy prażymy na suchej patelni. Studzimy.
Z wywaru usuwamy listek i ziele. Dodajemy cebulę, przeciśnięty czosnek, orzechy i migdały (zostawiamy trochę do dekoracji). Miksujemy na gładki krem. Doprawiamy solą i pieprzem. Ponownie zagotowujemy i pyrkoczemy dalsze 15 minut.
Nalewamy do miseczek, dekorujemy kiełkami buraka i orzechami i migdałami.
Uwielbiam buraczki! Krem z buraków też, ale trochę drażni mnie jego konsystencja, bo przetrzeć go tak całkiem na gładko się chyba po prostu nie da, co? ;) Tak czy siak, to jest jedna z najpyszniejszych zup świata! :) Uściski i miłego weekendu!
OdpowiedzUsuńPyszny, uwielbiam takie zupki!
OdpowiedzUsuń