Nowa kuchnia polska na warsztat czyli jak to było na warsztatach w Akademii Kulinarnej Whirlpoola
Do napisania tego posta zbierałam się cały weekend i nadal nie wiem do końca co napisać...
W Akademii Kulinarnej Whirlpoola od kwietnia ruszył nowy cykl warsztatów z Grzegorzem Łapanowskim. Korzystając z wygranego kiedyś tam vouchera mogłam wziąć udział w pierwszym z nich.
Była to dla mnie nie lada wyprawa autobusowa ale dotarłam na czas.
I tu zaskoczenie.
Dotychczas warsztaty, w których brałam udział były dość kameralne (kucharz plus kilku warsztatowiczów). Tutaj uderzyła mnie mnogość uczestników oraz osób zaangażowanych do pomocy w ich prowadzeniu. Zarówno Grzegorzowi Łapanowskiemu jak i Witkowi Iwańskiemu, których to mogłam poznać, pomagali młodzi pasjonaci ( w tym jeden chłopiec lat ok 10), a obaj panowie okazali się przesympatyczni i fantastycznie przekazujący wiedzę.
Pracowaliśmy w dwóch grupach tworząc dania dla wszystkich. Gotowałam z kilkoma blogerami oraz osobami związanymi z branżą kulinarną. Było to zdecydowanie ciekawe doświadczenie! i te aromaty! teraz mi we wszystkim mało smaku!!!
Warsztaty przedłużyły się o ponad godzinę. Na szczęście Małżon i Córcia po mnie przyjechali. I wiecie co? Córcia wpadła do środka w euforii, z wszystkimi się witała, każdej potrawy, która się ostała spróbowała. Dieta poszła tymczasowo w kąt a Córcia przekonała się, że szparagi są pyszne (ja przekonałam się o tym chwilę wcześniej :), jadła marynowaną, surową wołowinę w pikantnej marynacie i stir fry z kaszy. Wieczór zwieńczył przygotowywany przez mój zespół deser. Sami zobaczcie jak pysznie było! za jakość zdjęć z góry przepraszam :)
i filmik :)
W Akademii Kulinarnej Whirlpoola od kwietnia ruszył nowy cykl warsztatów z Grzegorzem Łapanowskim. Korzystając z wygranego kiedyś tam vouchera mogłam wziąć udział w pierwszym z nich.
Była to dla mnie nie lada wyprawa autobusowa ale dotarłam na czas.
I tu zaskoczenie.
Dotychczas warsztaty, w których brałam udział były dość kameralne (kucharz plus kilku warsztatowiczów). Tutaj uderzyła mnie mnogość uczestników oraz osób zaangażowanych do pomocy w ich prowadzeniu. Zarówno Grzegorzowi Łapanowskiemu jak i Witkowi Iwańskiemu, których to mogłam poznać, pomagali młodzi pasjonaci ( w tym jeden chłopiec lat ok 10), a obaj panowie okazali się przesympatyczni i fantastycznie przekazujący wiedzę.
Pracowaliśmy w dwóch grupach tworząc dania dla wszystkich. Gotowałam z kilkoma blogerami oraz osobami związanymi z branżą kulinarną. Było to zdecydowanie ciekawe doświadczenie! i te aromaty! teraz mi we wszystkim mało smaku!!!
Warsztaty przedłużyły się o ponad godzinę. Na szczęście Małżon i Córcia po mnie przyjechali. I wiecie co? Córcia wpadła do środka w euforii, z wszystkimi się witała, każdej potrawy, która się ostała spróbowała. Dieta poszła tymczasowo w kąt a Córcia przekonała się, że szparagi są pyszne (ja przekonałam się o tym chwilę wcześniej :), jadła marynowaną, surową wołowinę w pikantnej marynacie i stir fry z kaszy. Wieczór zwieńczył przygotowywany przez mój zespół deser. Sami zobaczcie jak pysznie było! za jakość zdjęć z góry przepraszam :)
A oto przygotowane przez nas menu:
Smażony sandacz z groszkiem i czosnkiem niedźwiedzim
Sezonowany stek wołowy z sałatką z topinamburu, rzodkiewki i szczypiorku, z orzechami
Sałatka
z botwina, szpinakiem, pomidorkami koktajlowymi oraz szparagami, z pstrągiem tęczowym pieczonym w kolendrze, chilli,
limonce i czosnku
Białe gazpacho ze szparagami i oliwą truflową
Szparagi duszone w maśle z pomidorami po prowansalsku
Stir fry z kaszy gryczanej z kolorową marchwią i boczniakiem
(niestety Córcia zjadła całość nim zrobiłam zdjęcie :)
(niestety Córcia zjadła całość nim zrobiłam zdjęcie :)
Dorsz&jagnięburger z domowymi bułeczkami i pieczonym czosnkiem
Moelleux chocolat z wiejską śmietaną, paloną białą czekoladą i konfiturą z rabarbaru
I jeszcze coś co serwowała grupa nie moja, pyszna wołowina z cudnymi dodatkami...
Na pożegnanie fotka :)
i filmik :)
Super wygląda. A powiedz, fajnie się gotuje w dużej grupie? Czy raczej wolisz bardziej kameralnie?
OdpowiedzUsuńszczerze mówiąc wolę kameralnie choć jeśli miałabym okazję skorzystać z ciekawych warsztatów tłumnych poszła bym bez większego zastanowienia, tu pracowaliśmy w dwóch sporych grupach, było głośno, wiele się działo ale np nie mam pojęcia jak działała druga grupa, co robili i jak, brakowało mi takiej ogólnej spójności :)
UsuńPrzy takich okazjach tęsknię za miastem... Pozdrowienia!
OdpowiedzUsuńja też :) choć mieszkam tuz pod stolicą to i tak wybranie sie czasem gdzieś nawet na zakupy graniczy z cudem!
UsuńNo nie można mieć wszystkiego :) uściski!
UsuńWow ale fajnie!
OdpowiedzUsuń