Światowy Dzień Żywności czyli o Pizzy i lodówkach
Od 1981 roku 16 października obchodzony jest Światowy Dzień Żywności.
Święto to zostało proklamowane przez FAO w 1979 roku w rocznicę utworzenia Organizacji Narodów Zjednoczonych do spraw Wyżywienia i Rolnictwa w 1945 roku.
Jest to dzień przypominający o
tym, jak wielu ludzi na Ziemi zagrożonych jest głodem, ubóstwem czy
niedożywieniem.
Głównym powodem takiego stanu
rzeczy nie jest wcale niedostatek żywności. Współcześnie produkuje się ją w
ilości wystarczającej do wyżywienia nawet 12 miliardów ludzi rocznie czyli
nawet za dużo.
Niestety w latach 2012-2014 ze
skrajnym niedożywieniem zmagało się około 805 mln osób.
Myśląc o problemie głodu, należy wspomnieć
o braku dostępu do żywności, wadliwych
kanałach dystrybucji, mało sprzyjających warunkach polityczno-gospodarczych do
jej wytwarzania ale też o marnowaniu żywności.
Żywność marnuje się na każdym etapie łańcucha żywnościowego czyli tak naprawdę od pola do stołu, przez producentów, przetwórców, sprzedawców, restauratorów i konsumentów.
Na świcie, co roku wyrzucamy
1.3 mld ton jedzenia (FAO, 05.2011 r.). Stanowi to 1/3 ilości produkowanej
żywności nadającej się do spożycia. W Europie marnuje się 100 mln ton żywności
(Komisja Europejska, 04.2011 r.).
W przeciętnym domu Europejczyka wyrzuca się do kosza 20-30% kupionego jedzenia, 2/3 nadawałoby się jeszcze do spożycia. Brytyjczycy marnują ponad 20% kupowanego jedzenia, natomiast w USA nawet 25-40% żywności trafia na śmietnik.
W przeciętnym domu Europejczyka wyrzuca się do kosza 20-30% kupionego jedzenia, 2/3 nadawałoby się jeszcze do spożycia. Brytyjczycy marnują ponad 20% kupowanego jedzenia, natomiast w USA nawet 25-40% żywności trafia na śmietnik.
W Polsce, jak podają dane Eurostatu
z 2006 roku, opublikowane w raporcie Komisji Europejskiej w październiku 2010
r., marnuje się blisko 9 mln ton żywności.
Produkcja odpowiedzialna jest za
marnowanie blisko 6,6 mln ton odpadów żywnościowych, gospodarstwa domowe ponad
2 mln ton, natomiast inne źródła to 0,35 mln ton.
W Polsce do wyrzucania
niespożytej żywności przyznaje się 60% badanych korzystających z Internetu (Millward
Brown SMG/KRC na zlecenie Federacji Polskich Banków Żywności, wrzesień 2015
r.).
Powyższe dane są dość
zatrważające.
Czy my sami możemy przyczynić się
do polepszenia tego stanu rzeczy?
Najprościej
jest zacząć „od swojego podwórka”.
Bardzo
nie lubię gdy coś się marnuje więc od kilku lat walczę z niepotrzebnym wyrzucaniem jedzenia w
swoim domu. Robię to na kilka sposobów.
Przede
wszystkim planuję to co będę jadła (lub my będziemy jedli jako rodzina). Nie
kupuję artykułów spożywczych spontanicznie i na zapas (poza produktami, które
się nie psują np. makaron).
Tworzę menu na cały tydzień i listę zakupów
dostosowuję do tego co na nim się znajduje.
Dwa
razy w tygodniu robię przegląd lodówki. Sprawdzam, ile czego jeszcze mam, co
należy zjeść szybciej a co jeszcze może poleżeć. Sprawdzam daty ważności i w
trakcie zakupów wybieram produkty z dłuższym terminem do spożycia.
Nie
trzymam w lodówce wszystkiego, dzięki czemu produkty są ułożone logicznie i na widoku. To co mogę trzymam poza lodówką np.
pomidory, banany, czosnek czy inne warzywa, którym wyższa temperatura nie
szkodzi.
Jeśli
widzę, że kupiłam jakiegoś produktu za dużo przetwarzam go lub mrożę. Ileż to
ciekawych ciasteczek wymyśliłam dzięki temu, że coś zalegało w lodówce (np.
śmietana) lub szafce a data ważności dobiegała końca!
O
recyklingowym pomysłach możecie przeczytać w zakładce Recyklingowo.
Staram
się gotować tyle jedzenia ile wiem, że zostanie zjedzone. Podobnie dzieje się
gdy nakładam porcje na talerze moich domowników.
Bardzo
ważną sprawą jest właściwe przechowywanie żywności.
Oczywiście
moglibyśmy iść śladami naszych dziadów i używać ziemianek, na szczęście mamy
możliwość korzystania z lodówek i zamrażarek co zdecydowanie ułatwia życie.
W ostatnich
latach na rynku pojawiło się szereg rozwiązań umożliwiających łatwiejsze
przechowywanie żywności oraz przedłużających ich świeżość.
Szeroki
asortyment chłodziarek sprawiających, że dłużej możemy korzystać z kupionego
jedzenia można znaleźć w sklepach Media Markt.
To
aż 58 sklepów stacjonarnych w dużych aglomeracjach jak i mniejszych
miejscowościach, a także sklep internetowy (www.mediamarkt.pl). Każdy
produkt zamówiony w tym sklepie można również bezpłatnie odebrać w sklepie
stacjonarnym.
Media
Markt oferuje także profesjonalne doradztwo - przeszkoleni pracownicy wyjaśnią działanie i możliwości techniczne
produktów oraz pomogą wybrać model najlepiej dostosowany do potrzeb klienta.
A jakie udogodnienia proponują nam producenci lodówek dostępnych w Media
Markt?
Kilka z nich wyjątkowo przypadło mi do gustu i zmieniając lodówkę z
pewnością wezmę je pod uwagę.
Na uwagę zasługują modele takich
marek jak:
Siemens:
KG36NXI35 – iQ 300 system hyperfresh
KG39NAI35 – iQ500 system hyperFresh plus
KGN36XL35 – Seria 4 system
VitaFresh
KGN39AI35 – Seria 6 system VitaFresh plus
W obu markach mamy do czynienia z
systemami oddzielnie chłodzących szuflad zapewniających lepsze przechowywanie
produktów mających specjalne preferencje. Moja aktualna lodówka nie ma takich
bajerów a z chęcią bym z nich skorzystała.
Na uwagę zasługują też lodówki Samsung. A dokładniej modele no Frost z technologiami typu convertible zone, cool select
zone, fresh zone. A teraz kilka słów o ww technologiach w nich zastosowanych.
Strefa Convertible Zone pozwala
dostosować temperaturę do aktualnie przechowywanych w niej produktów, aby
zapewnić im optymalne warunki.
Na uwagę zasługuje także szuflada Cool
Select Zone™ – czyli lodówka w lodówce. Możemy ustawić dla niej niezależną
temperaturę, według potrzeb. Jest to bardzo przydatna funkcja, np. kiedy chcemy
szybko schłodzić napoje, rozmrozić żywność albo przedłużyć świeżość warzyw i
owoców.
No dobrze a co zrobić kiedy mamy już super lodówkę, planujemy posiłki i zakupy a mimo to zdarza się, że coś nam zalega w lodówce? Warto wówczas ruszyć głową, poszperać w książkach i gazetach, i stworzyć wspaniałe danie z resztek.
Ja często gotując inspiruje się
właśnie tym co znajdę w lodówce.
Tak też się stało gdy zajrzałam na
półki chłodziarki w ubiegłą sobotę.
Już od jakiegoś czasu zalegały tam kawałki różnych serów a
ponieważ sobota to u nas w domu Dzień Pizzy postanowiłam upiec serowa pizzę.
Przy okazji zużyłam też resztkę przecieru pomidorowego i niezużyte dzień
wcześniej pół ząbka czosnku.
Zapraszam
więc na Pizzę 3 sery
ciasto:
25 g semoliny
225 g mąki pszennej
¼ łyżki soli
¼ łyżki cukru pudru
150 ml ciepłej wody
25 g świeżych drożdży lub opakowanie suchych
25 g świeżych drożdży lub opakowanie suchych
Drożdże rozpuszczamy w wodzie z cukrem pudrem. Dosypujemy resztę
składników i zagniatamy elastyczne ciasto. Może lekko kleić się do rąk, ew.
można podsypać je dodatkowo mąką.
Oprószamy mąką, przykrywamy i odstawiamy na 30 minut.
sos:
3/4 szklanki przecieru pomidorowego
pól ząbka czosnku, posiekanego
szczypta bazylii i oregano
sól, pieprz
Składniki sosu zagotowujemy. Pyrkoczemy 5 minut, odstawiamy do
wystygnięcia
Piekarnik nagrzewamy do maksymalnej temperatury, u mnie 250
stopni.
Blaszkę smarujemy oliwa. Rozciągamy wyrośnięte ciasto na okrąg
wielkości blaszki, można wspomóc się wałkiem. Na cieście rozsmarowujemy sos
pomidorowy. Układamy ulubione składniki lub te, które zalegają w lodówce.
U mnie były to: piórka cebuli, okrawki papryki, kawałki trzech
rodzajów sera – mozzarelli, cheddara i rokpola.
Pizzę wkładamy do gorącego piekarnika i pieczemy ok 10 minut.
Ja wręcz nienawidzę, gdy muszę wyrzucać jedzenie, staram się tak organizować kuchnię żeby nic się nie marnowało
OdpowiedzUsuńJa tez nienawidzę gdy coś trafia do kosza. Mam nadzieję, że coraz więcej osób będzie patrzeć na to w podobny sposób.
UsuńNie podalas Slonko ilosci uzytych drozdzy ;)
OdpowiedzUsuńAaaaa! dziekuję :) gapa ze mnie a niedopatrzenie już poprawione!
UsuńPięknie to wygląda! :) Zapraszam na swój blog kulinarny. :) https://www.facebook.com/CzanieckieMakarony/?fref=ts
OdpowiedzUsuńdziękuję za miłe słowa i za zaproszenie :)
UsuńZdarza mi się wyrzucać przez przeoczenie daty. Na szczęście coraz rzadziej, to co się wrzucam do zamrażarki. Pyszna pizza. Od dawna za mną chodzi :)
OdpowiedzUsuń:) mi się ciągle nie przejada :)
UsuńJestem winna komentarz, bo wreszcie wczoraj popełniłam pizzę z powyższego przepisu. Nie piękę często pizzy, ale jeżeli już się zdarzy, to szukam zawsze recepty na dobry spód. Szukam ciągle od nowa i zawsze coś jest nie tak. Ale to już przeszłość :-) ten przepis jest naprawdę idealny i przy nim zostanę :-) grunt to nie dodać za dużo wody ;-) na początku wydawało mi się, że składniki mi się nie skleją, ale mając sporo doświadczenia z ciastem kruchym postanowiłam poczekać, powyrabiać i potem zadecydować - efekt był taki, że ani jedna dodatkowa kropla wody nie była potrzebna, ciasto się nie kleiło ani do rąk, ani do stołu (dodałam 1 łyżkę oleju), nie musiałam podsypywać mąką w czasie wałkowania, a sam materiał był super gładki, miękki, sprężysty i pięknie pachniał drożdżami - z tych powodów został też użyty w celach edukacyjno-poznawczych dla moich dzieci, a zabawa była przednia :-D jakby tego było mało, mój mąż po upieczeniu i spróbowaniu pytał ile ten spód do pizzy kosztował, bo wydawało mu się, że to musi być super luksusowy wyrób hehe ;-) czego chcieć więcej :-)
OdpowiedzUsuńBardzo, bardzo dziękuję za podzielenie się przepisem :-*
Staram się nauczyć organizacji i planowania posiłków, nie jest to łatwe, ale mam silną motywację, żeby przestać wyrzucać jedzenie, dziękuję więc również za pouczający i potrzebny wpis. Pozdrawiam serdecznie, Asia :-)
Bardzo ale to bardzo dziękuję za komentarz. Cieszę się, że pizza się udała, i że ciasto spełniło oczekiwania całej rodziny!
UsuńJa też długi czas szukałam przepisu na ciasto idealne i w końcu udało mi się znaleźć odpowiednie proporcje.
Pozdrawiam serdecznie!