Pierś indycza w miodzie marynowana, pieczona z żurawina i śliwkami
Od bardzo wielu lat, od czasów mojej młodości, od czasu mieszkania w domu rodzinnym, że Świątecznym obiadem kojarzy mi się pieczona pierś indycza. Nie zapomnę nakrapianej brytfanny koloru granatowego, w której piekła go moja mama, z morelami, śliwkami i spora ilością czosnku. Ja piekę indyka po swojemu gdyż smaku tamtego odtworzyć nie potrafię niestety.
W tym roku postanowiłam mięso najpierw na kilka godzin włożyć do marynaty. Okazało się to świetnym pomysłem by podkręcić jego smak i zachować jego wilgotność.
jedna niewielka pierś indycza, lub kawałek większej
ząbek czosnku
30 ml miodu pitnego
po pół łyżeczki słodkiej papryki, imbiru, soli i pieprzu oraz ziół prowansalskich
2 plasterki masła
10 suszonych śliwek
solidna garść suszonej żurawiny
W naczyniu żaroodpornym układamy mięso. Robimy w nim dziurki i wtykamy w nie kawałeczki czosnku. Indyka nacieramy przyprawami i polewamy miodem. Pod spód mięsa i dookoła układamy śliwki i żurawiny. Całość przykrywamy i wkładamy do lodówki na kilka godzin.W tym czasie przewracamy raz mięso by całość się zamarynowała.
Piekarnik nagrzewamy do 180 st.C. Na mięsie układamy masło.
Wkładamy naczynie z mięsem i pieczemy pod przykryciem ok godziny kilkukrotnie w tym czasie polewając je wytworzonym sosikiem.
Po godzinie mięso odkrywamy i rumienimy ok 20 minut.
Ja podałam je z ryżem, plastrami pomarańczy i musem buraczanym.
te żurawiny i śliwki.. dodatek pyszny
OdpowiedzUsuńznowu narobiłaś mi "smaka" :) Uwielbiam połączenie drobiu i owoców :)
OdpowiedzUsuńoj, mi też....mniam
OdpowiedzUsuńto dziewczyny do sklepu i do roboty :) pozdrowionka przesyłam :)
OdpowiedzUsuńzjadłabym taki obiadek chętnie:)
OdpowiedzUsuń