O wyjazdach i powrotach. I Lubię Kaszę! w doborowym towarzystwie i nie tylko :)
Wczoraj w okolicach godziny 13ej dotarliśmy do domu. Podróż nie była mordercza ale wyjście z samochodu zaparło nam dech w piersiach, upał przygniótł nas do ziemi. Nie da się ukryć, że inaczej odczuwa się taką pogodę nad jeziorem i w drewnianej chacie a inaczej na poddaszu gdzieś w bloku :(
Wyjazd udał się fenomenalnie!!! towarzystwo mieliśmy wesołe, piątka dzieciaków dokazywała, Córcia miała kilka napadów histerii ale i wiele sobie wyjaśniłyśmy. Pojadłam smakołyków, pogotowałam, nawet trochę popływałam i się opaliłam! Ci co mnie znają wiedzą, że cud to niebywały :) Nie chciałam wracać :( Najważniejsze, że wrócimy tam jeszcze na 2 tygodnie w sierpniu :) teraz próbuje nadrobić zaległości w czytaniu postów z 2 tygodni i nie wiem czy podołam! i zabieram się za pisanie swoich. Wracając do wakacji...
Ważna atrakcją tych wakacji były dla mnie warsztaty pod hasłem kampanii Lubie Kaszę! prowadził je Andrzej Polan i przyznam, że były niesamowite! no i jechałam na nie pociągiem i najadłam się kaszowych pyszności :) i nauczyłam się "tańczyć nożem po desce" :) Organizator zapewnił mi powrotny transport samochodem, dzięki czemu w ogóle mogłam pojechać (nie ma jak być na wakacjach na komunikacyjnym końcu świata). Dziękuję!
A teraz po kolei co, jak i gdzie.
Warsztaty odbyły się w bardzo niepozornym miejscu. Przy Pl. Szembeka na warszawskiej Pradze znajduje się Warszawska Akademia Kulinarna i tam właśnie się spotkaliśmy. Warsztaty rozpoczął wstęp prowadzącego na temat kasz ale i my, zwyciężczynie, miałyśmy za zadanie pokrótce opowiedzieć o tym co przygotowałyśmy na konkurs. Zwyciężyły moje kulki z kaszy manny a przepis znalazł się już na stronie oragnizatora.
Pan Andrzej rozlosował między nas potrawy do przygotowania i stanowiska. Ruszyliśmy do pracy :)
Nim jednak każdy zajął się swoim daniem musiałyśmy nauczyć się "tańczyć nożem po desce" czyli kroić po prostu... W sumie każdą potrawę przygotowaliśmy po trosze wspólnie. Było to świetne doświadczenie.
A co gotowaliśmy???
1. jako przystawkę na zimno zrobiliśmy Ruloniki z kaszy jaglanej z sałatą masłową, łososiem wędzonym, chrzanem, ogórkiem małosolnym, koprem i zielona cebulą czyli Kalifornia
Okazało się, że takie sushi lubię bardzo. Kasza była idealnie kleista a dodatki smakowite.
2. jako ciepłą przystawkę podaliśmy sobie Pasztet z kaszy mazurskiej z sosem z leśnych kurek i wina.
Tu działałam ja!!! Pasztet był wyśmienity! wbrew pozorom nie wege gdyż zawierał wątróbkę. Dodałam również pieczarki i cebulkę. W kurkowym sosie wina prawie nie wyczuwałam co uważam za mega plus!
3. daniem głównym była Kaczka na miękko z pęczottem (jak się okazało zamiast pęczaku użyliśmy ziarna pszenicy... efekt był fenomenalny!!!) z borowikami
To było największe zaskoczenie! udka kaczki ugotowane w tłuszczu! soczyste, wcale nie tłuste. Rewelacyjne! a pszeniczotto lekko twardawe, aksamitne dzięki długo dojrzewającemu serowi i masłu.
4. na deser zjedliśmy Grysik waniliowy w panierce z migdałów z owocami leśnymi i pistacjami przygotowany jak polenta
To był dopiero deser!!! wręcz banalny w przygotowaniu a tak smaczny! i oczami i podniebieniem smakowałam do ostatniego okruszka :)
Oczywiście przepisy na dania mam choć nieco zbyt mało szczegółowe. Niemniej jeśli ktoś chętny, zainteresowany podam z radością :)
Tymczasem zmykam do dzieciaków i gór prania! a wieczorem zapraszam na sałatkę grecką wg Wiewiórki :) idealny wariant obiadowy na upał :)
Wyjazd udał się fenomenalnie!!! towarzystwo mieliśmy wesołe, piątka dzieciaków dokazywała, Córcia miała kilka napadów histerii ale i wiele sobie wyjaśniłyśmy. Pojadłam smakołyków, pogotowałam, nawet trochę popływałam i się opaliłam! Ci co mnie znają wiedzą, że cud to niebywały :) Nie chciałam wracać :( Najważniejsze, że wrócimy tam jeszcze na 2 tygodnie w sierpniu :) teraz próbuje nadrobić zaległości w czytaniu postów z 2 tygodni i nie wiem czy podołam! i zabieram się za pisanie swoich. Wracając do wakacji...
Ważna atrakcją tych wakacji były dla mnie warsztaty pod hasłem kampanii Lubie Kaszę! prowadził je Andrzej Polan i przyznam, że były niesamowite! no i jechałam na nie pociągiem i najadłam się kaszowych pyszności :) i nauczyłam się "tańczyć nożem po desce" :) Organizator zapewnił mi powrotny transport samochodem, dzięki czemu w ogóle mogłam pojechać (nie ma jak być na wakacjach na komunikacyjnym końcu świata). Dziękuję!
A teraz po kolei co, jak i gdzie.
Warsztaty odbyły się w bardzo niepozornym miejscu. Przy Pl. Szembeka na warszawskiej Pradze znajduje się Warszawska Akademia Kulinarna i tam właśnie się spotkaliśmy. Warsztaty rozpoczął wstęp prowadzącego na temat kasz ale i my, zwyciężczynie, miałyśmy za zadanie pokrótce opowiedzieć o tym co przygotowałyśmy na konkurs. Zwyciężyły moje kulki z kaszy manny a przepis znalazł się już na stronie oragnizatora.
niepozorny budynek z drzwiczkami z małym napisem... ale i tak znalazłam:)
Nim jednak każdy zajął się swoim daniem musiałyśmy nauczyć się "tańczyć nożem po desce" czyli kroić po prostu... W sumie każdą potrawę przygotowaliśmy po trosze wspólnie. Było to świetne doświadczenie.
A co gotowaliśmy???
1. jako przystawkę na zimno zrobiliśmy Ruloniki z kaszy jaglanej z sałatą masłową, łososiem wędzonym, chrzanem, ogórkiem małosolnym, koprem i zielona cebulą czyli Kalifornia
przed zwinięciem całkowitym
po schłodzeniu i pokrojeniu, dekoracja bajeczna :)
2. jako ciepłą przystawkę podaliśmy sobie Pasztet z kaszy mazurskiej z sosem z leśnych kurek i wina.
gotuję kaszę do pasztetu... smażę na cebulce i podlewam bulionem warzywnym
tu tkwi już w foremce
powyżej i poniżej już upieczony i gotowy do jedzenia :)
Tu działałam ja!!! Pasztet był wyśmienity! wbrew pozorom nie wege gdyż zawierał wątróbkę. Dodałam również pieczarki i cebulkę. W kurkowym sosie wina prawie nie wyczuwałam co uważam za mega plus!
3. daniem głównym była Kaczka na miękko z pęczottem (jak się okazało zamiast pęczaku użyliśmy ziarna pszenicy... efekt był fenomenalny!!!) z borowikami
To było największe zaskoczenie! udka kaczki ugotowane w tłuszczu! soczyste, wcale nie tłuste. Rewelacyjne! a pszeniczotto lekko twardawe, aksamitne dzięki długo dojrzewającemu serowi i masłu.
4. na deser zjedliśmy Grysik waniliowy w panierce z migdałów z owocami leśnymi i pistacjami przygotowany jak polenta
To był dopiero deser!!! wręcz banalny w przygotowaniu a tak smaczny! i oczami i podniebieniem smakowałam do ostatniego okruszka :)
Oczywiście przepisy na dania mam choć nieco zbyt mało szczegółowe. Niemniej jeśli ktoś chętny, zainteresowany podam z radością :)
Tymczasem zmykam do dzieciaków i gór prania! a wieczorem zapraszam na sałatkę grecką wg Wiewiórki :) idealny wariant obiadowy na upał :)
same pyszności ;)
OdpowiedzUsuńFantastyczne warsztaty, rewelacyjne dania! Opublikuj przepisy na wszystkie dania, nawet niezbyt szczegółowe.
OdpowiedzUsuńcuda z tej kaszy zrobiliście :) zazdroszczę takich warsztatów :)
OdpowiedzUsuńTak mi słabo chodzi internet, nie mogę przejrzeć zaległości, ale ! Nadrobię.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Wiewióro !
Tak! to było niesamowite przeżycie dla ducha i brzucha :)
OdpowiedzUsuńświetnie wyglądają wersje ostateczne :)
OdpowiedzUsuń