Euforia. Wieczór we dwoje i zakupy dla małego przedszkolaka.

Po wczorajszych chlebułkach nie zostało ani śladu a my utknęliśmy w samochodzie. Nie tak oczywiście dosłownie ale niedziela i dzisiejszy dzionek upłynęły nam pod znakiem przemieszczania się w różniste miejsca.

Blondyneczka wczoraj spontanicznie została na noc u babci a ja z Małżonem po pysznym obiedzie (ehhh te bitki teściowej) wróciłam do domku gdzie czekał na nas film. Małżon zrobił mi niespodziankę i wypożyczył obraz zdecydowanie niszowy, czyli to co Wiewióry lubią najbardziej, na dodatek rosyjski i jeszcze malowniczy do granic możliwości.
"Euforia" to film przerażający ale jednocześnie tak piękny, że klatka po klatce miałam ochotę patrzeć i patrzeć. Zatrzymywać i obrazy wieszać na ścianie. Kolory, muzyka i ta niesamowita plastyczność a jednocześnie smutek gdyż film ten do lekkich i przyjemnych nie należał. Okrucieństwo, śmierć, przerażające życie ludzi na stepie. Krajobrazy cudowne ale jednocześnie budzące grozę. Mnóstwo mam w sobie odczuć po tym seansie i polecam BARDZO!


A dzisiaj spaliśmy do późna, szybko szykowaliśmy się by ruszyć po nasza pociechę. Najśmieszniejsze było to, że wcale nie ucieszyła się na nasz widok. Stwierdziła tylko "Miałam być u babci cały dzień!". Znowu zjedliśmy pyszny obiad ( tym razem pieczony kurczak)  a po nim na szczęście udało się Blondyneczkę zapakować do samochodu i ruszyliśmy na zakupy. Mój mały przedszkolak został zaopatrzony w kapcie, skarpetki, szczoteczkę do zębów  no i prześcieradło, bo podobno w przedszkolu się leżakuje... jestem ciekawa co to będzie, Córcia przecież już ponad rok w dzień nie sypia...

Za to ja sypiać lubię i dlatego lecę do łóżeczka bo pora już późna. 23.00. Dobranoc.

Komentarze

  1. Eh, a u nas filmowe zaległości rosną... na emeryturze raczej nie zdążymy ich odrobić (ale film do listy dodam;-), a dzieć niesprzedawalny i nie wiadomo czy ten stan ulegnie kiedyś zmianie;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zachęciłaś mnie tym filmem bardzo, lubię takie. I kurczę ten wspomnień czar...pamiętam moje ukochane przedszkole ... jak ja uwielbiałam tam być :))) I faktycznie kiedyś jak była jakaś przerwa wakacyjna to trzeba było pójść do innego przedszkola (ja mieszkałam w małym miasteczku więc przedszkola wcześniej najprawdopodobniej się z tym umawiały-kto kiedy ma wakacje) i tam było leżakowanie ... ja nie mogłam spać, bo nie byłam do tego przyzwyczajona...z tego co pamiętam to panie przedszkolanki były wyrozumiałe i brały takie brzdące do siebie;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Za wszystkie słówka od Was dziękuję :) a za weryfikacje przepraszam, spamerzy nie dają mi żyć :(

Zimowy pilaw z pęczaku - na wizji

Popularne posty