Zupa, która za mną chodziła i muffinki grzechu warte
Chodziła za mną, chodziła, czasem się o nią potknęłam... nie miałam odwagi zmierzyć się ze wspomnieniem, maminej, gęstej tak, że aż łyżka stawała, pysznej, ba! najlepszej na świecie Grochówki.
Nie nauczyłam się robienia jej w domu, Małżon nie lubi więc się nie odważałam aż do wczoraj. Różne koleżanki ustnie przekazały mi rady, ja wszystko zebrałam i ugotowałam saganek. Zjem go sama albo z Córcią, która już wczoraj podjadała mi z miseczki. Niestety groch nie rozgotował mi się tak jak ten maminy ale zupa równie mi smakuje, choć troszkę inaczej... Oj tęsknię ostatnio za mamą bardzo. To już ponad trzy lata a mi wcale nie jest lepiej :(
Nic to, nie marudzić, taki mam plan na dzisiaj. Na deserrr miała być szarlotka ale przygotowałam Muffinki z jabłkiem i orzechami włoskimi. Zazwyczaj tego typu ciastka piekę "na oko" ale dziś skorzystałam z przepisu Nigelli. Zmodyfikowałam go z racji tego co miałam w szafkach. Ciastka właśnie się studzą a ja raczę się zapachem cynamonu...
A dla Małżona przygotowuję Przaśne naleśniki tym razem także z boczkiem wędzonym. Cieszę się, że wczoraj po powrocie z pracy, kiedy Małżon pojechał z Córcią do babci, wysprzątałam mieszkanie. dzisiaj Psiapsióła ufarbowała mi włosy i całkowicie mogę oddać się pitraszeniu i Blondaskowi oczywiście.
GROCHÓWKA
1,5 l bulionu (u mnie drobiowego)
1 obrana, starta na grubych oczkach marchewka
1,5 szkl. łuskanego grochu w połówkach
3 ziarenka ziela angielskiego
1 liść laurowy
2 ziemniaki pokrojone w kostkę
50 g wędzonego boczku pokrojonego w kostke
100 g kiełbasy pokrojonej w ćwierć plasterki
1 łyżeczka majernku
sól, pieprz
Bulion zagotowujemy, wkładamy do niego marchewkę, opłukany groch, listek, ziele, gotujemy 20 minut i wkładamy ziemniaki.
Na patelni obsmażamy na rumiano, wytapiając przy tym tłuszcz, wędliny. Wkładamy je do zupy. Doprawiamy zupę majerankiem. Całość gotujemy aż ziemniaki i groch będą miękkie. Ja gotuje dłużej tak by przynajmniej cześć grochu się rozgotowała. Na koniec przyprawiam sola i pieprzem.
MUFFINKI Z JABŁKAMI I ORZECHAMI WŁOSKIMI
1 duże lub dwa małe jabłka do ciasta np. Reneta
250 g mąki (u mnie 200 g pszennej i 50 g orkiszowej z pełnego przemiału)
2 łyżeczki proszku do pieczenia
2 łyżeczki cynamomu
125 g jasnego cukru trzcinowego + 4 łyżeczki do posypania
50 ml miodu
60 ml jogurty naturalnego (u mnie jogurtu waniliowego typu Finezja)
125 ml oleju
2 jajka
70 g orzechów włoskich
Jabłka obieramy i kroimy w małe kawałeczki.
W misce mieszamy mąkę, proszek i 1 łyżeczkę cynamonu. W drugiej miseczce mieszamy cukier, miód, jogurt, jajka i olej.
Orzechy siekamy, połowę wsypujemy do miski z mąką, resztę wrzucamy do miseczki i łączymy z drugą łyżeczką cynamonu i cukrem trzcinowym. Po wymieszaniu otrzymamy posypkę.
Zawartość miski z mokrymi składnikami przekładamy do suchych składników. Mieszamy niezbyt długo. Na koniec dorzucamy jabłka. Po wymieszaniu ciasto przekładamy do blaszki wyłożonej papilotkami.
Ciastka posypujemy posypką i pieczemy 20 minut w 200 st.C, powinny być rumiane i chrupiące z wierzchu.
Po wyjęciu z piekarnika zostawiamy je w blaszce na 5 minut a potem studzimy na kratce.
Na koniec chcę zaprezentować Stefana. Dawno tutaj nie gościł. Urósł, całkiem nie zmądrzał. I nadal jest słodziakiem.
Nie nauczyłam się robienia jej w domu, Małżon nie lubi więc się nie odważałam aż do wczoraj. Różne koleżanki ustnie przekazały mi rady, ja wszystko zebrałam i ugotowałam saganek. Zjem go sama albo z Córcią, która już wczoraj podjadała mi z miseczki. Niestety groch nie rozgotował mi się tak jak ten maminy ale zupa równie mi smakuje, choć troszkę inaczej... Oj tęsknię ostatnio za mamą bardzo. To już ponad trzy lata a mi wcale nie jest lepiej :(
Nic to, nie marudzić, taki mam plan na dzisiaj. Na deserrr miała być szarlotka ale przygotowałam Muffinki z jabłkiem i orzechami włoskimi. Zazwyczaj tego typu ciastka piekę "na oko" ale dziś skorzystałam z przepisu Nigelli. Zmodyfikowałam go z racji tego co miałam w szafkach. Ciastka właśnie się studzą a ja raczę się zapachem cynamonu...
A dla Małżona przygotowuję Przaśne naleśniki tym razem także z boczkiem wędzonym. Cieszę się, że wczoraj po powrocie z pracy, kiedy Małżon pojechał z Córcią do babci, wysprzątałam mieszkanie. dzisiaj Psiapsióła ufarbowała mi włosy i całkowicie mogę oddać się pitraszeniu i Blondaskowi oczywiście.
GROCHÓWKA
1,5 l bulionu (u mnie drobiowego)
1 obrana, starta na grubych oczkach marchewka
1,5 szkl. łuskanego grochu w połówkach
3 ziarenka ziela angielskiego
1 liść laurowy
2 ziemniaki pokrojone w kostkę
50 g wędzonego boczku pokrojonego w kostke
100 g kiełbasy pokrojonej w ćwierć plasterki
1 łyżeczka majernku
sól, pieprz
Bulion zagotowujemy, wkładamy do niego marchewkę, opłukany groch, listek, ziele, gotujemy 20 minut i wkładamy ziemniaki.
Na patelni obsmażamy na rumiano, wytapiając przy tym tłuszcz, wędliny. Wkładamy je do zupy. Doprawiamy zupę majerankiem. Całość gotujemy aż ziemniaki i groch będą miękkie. Ja gotuje dłużej tak by przynajmniej cześć grochu się rozgotowała. Na koniec przyprawiam sola i pieprzem.
MUFFINKI Z JABŁKAMI I ORZECHAMI WŁOSKIMI
1 duże lub dwa małe jabłka do ciasta np. Reneta
250 g mąki (u mnie 200 g pszennej i 50 g orkiszowej z pełnego przemiału)
2 łyżeczki proszku do pieczenia
2 łyżeczki cynamomu
125 g jasnego cukru trzcinowego + 4 łyżeczki do posypania
50 ml miodu
60 ml jogurty naturalnego (u mnie jogurtu waniliowego typu Finezja)
125 ml oleju
2 jajka
70 g orzechów włoskich
Jabłka obieramy i kroimy w małe kawałeczki.
W misce mieszamy mąkę, proszek i 1 łyżeczkę cynamonu. W drugiej miseczce mieszamy cukier, miód, jogurt, jajka i olej.
Orzechy siekamy, połowę wsypujemy do miski z mąką, resztę wrzucamy do miseczki i łączymy z drugą łyżeczką cynamonu i cukrem trzcinowym. Po wymieszaniu otrzymamy posypkę.
Zawartość miski z mokrymi składnikami przekładamy do suchych składników. Mieszamy niezbyt długo. Na koniec dorzucamy jabłka. Po wymieszaniu ciasto przekładamy do blaszki wyłożonej papilotkami.
Ciastka posypujemy posypką i pieczemy 20 minut w 200 st.C, powinny być rumiane i chrupiące z wierzchu.
Po wyjęciu z piekarnika zostawiamy je w blaszce na 5 minut a potem studzimy na kratce.
Na koniec chcę zaprezentować Stefana. Dawno tutaj nie gościł. Urósł, całkiem nie zmądrzał. I nadal jest słodziakiem.
Stefek wspaniały!
OdpowiedzUsuńA muffiny, grzechu warte...? Warte nawet smażenia się w piekle...
I ja podobnie robię grochową, tylko nieco więcej ziemniaków dodaję:)) Miłego weekendu Ci życzę! :)
OdpowiedzUsuńMoja Droga! Masz u mnie cukierasy!:))) Wiedziałam, że będziesz jedną z nagrodzonych i bardzo się z tego cieszę:)
OdpowiedzUsuńOczywiście Ty nie musisz mi przesyłać swojego adresu, bo chciałabym osobiście przywieźć Ci wygraną:)
3maj się dzielnie i przytul do Blondaska, to najlepsze lekarstwo, nawet na reumatyzm!
Grochowka jest pyszna,dla mnie jeszcze koniecznie musi byc czosnek
OdpowiedzUsuńRzeczywiscie słodziak :)
OdpowiedzUsuńA ja tęsknie spoglądam na te klopsiki poniżej...:)
przez weekend byłam w szkole a tu u ciebie same cuda! ;) Piekne ta muffinki, a stefan jak zwykle rozkoszny :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam,
Szana :)
Wlasnie mi przypomnialas ze grochowki to juz nie jadlem - nie mam ojecia jak dlugo! Twoja mi narobila smaku! :)
OdpowiedzUsuńnie jestem kocia, psia raczej.... Ale Twój Stefcio podbija serca. Jest 'prze'
OdpowiedzUsuń