Krajanka karmelowa na migdałowym spodzie i słów parę o czasie
Czas mam dość ciężki. Chodzę zmęczona, niewyspana (pobudka co 40 minut i tak od lipca prawie co noc), rozdrażniona, marzę o chwili bezdzietnej by po prostu położyć się i zamknąć oczy, zasnąć. Nie jest mi to dane, jestem mamą, żoną, wiewiórka domową. Za to mogę zrobić sobie kubek kawy i obejrzeć "Prawo Agaty" czy "Lekarzy", z dniowym opóźnieniem, gdy Syncio drzemie a Córcia coś tam robi, odmóżdżanie trwa 45 minut, a do tego piekę sobie bardzo słodką krajankę... pyszną... starczy pewnie na trzy dni łasowania z psiapsiółką. Otwieram kolejne strony w necie, delektuję się powoli narastającym klimatem świątecznym, zaglądam też do newslettera Tchibo, trochę by się po napawać (ach te foremki!!!), odrobinkę by się zdołować bo zakupów tam nie zrobię z racji raczej wiadomych...
A wieczorem piekę chleb inny niż zwykle bo mój zakwas znowu szlag trafił. Tym razem Fiński chleb żytni wg Nigelli. Jest jeszcze ciepły więc niecierpliwie czekam na spróbowanie do jutra.
ciasto:
1 szkl. mąki pszennej
1/2 szkl. płatków migdałowych
1/2 szkl. cukru trzcinowego
100 g rozpuszczonej margaryny lub masła
do polania:
łyżka miodu gryczanego
100 g stopionej margaryny lub masła
puszka słodzonego mleka skondensowanego
Składniki ciasta zagniatamy. Wykładamy je do blaszki wyłożonej papierem do pieczenia. Istotne by brzegi papieru wystawały ponad foremkę. Ciasto podpiekamy przez 15 minut w 180 st.C.
W tym czasie do rondelka wkładamy margarynę, miód i mleko i wszystko razem gotujemy mieszając by lekko zgęstniało.
Gdy spód jest podpieczony wylewamy na niego masę i pieczemy dalej ok 20 minut. Trzeba uważać by wierzch się nie wylał z foremki i by się zbytnio nie zrumienił.
Po wyjęciu z piekarnika dajemy ciastu spokój najlepiej na dwie godziny. Po tym czasie kroimy w kwadraty.
A wieczorem piekę chleb inny niż zwykle bo mój zakwas znowu szlag trafił. Tym razem Fiński chleb żytni wg Nigelli. Jest jeszcze ciepły więc niecierpliwie czekam na spróbowanie do jutra.
Inspiracją do wykonania tej krajanki była listopadowa KUCHNIA. Zachwyciłam się kruchością, słodyczą, ciągnącym wierzchem i połączeniem smaków. Pochłaniam ją kawałami nie dając się ni krzty zasłodzić. Tylko humor jakoś poprawić się nie chce zbytnio...
ciasto:
1 szkl. mąki pszennej
1/2 szkl. płatków migdałowych
1/2 szkl. cukru trzcinowego
100 g rozpuszczonej margaryny lub masła
do polania:
łyżka miodu gryczanego
100 g stopionej margaryny lub masła
puszka słodzonego mleka skondensowanego
Składniki ciasta zagniatamy. Wykładamy je do blaszki wyłożonej papierem do pieczenia. Istotne by brzegi papieru wystawały ponad foremkę. Ciasto podpiekamy przez 15 minut w 180 st.C.
W tym czasie do rondelka wkładamy margarynę, miód i mleko i wszystko razem gotujemy mieszając by lekko zgęstniało.
Gdy spód jest podpieczony wylewamy na niego masę i pieczemy dalej ok 20 minut. Trzeba uważać by wierzch się nie wylał z foremki i by się zbytnio nie zrumienił.
Po wyjęciu z piekarnika dajemy ciastu spokój najlepiej na dwie godziny. Po tym czasie kroimy w kwadraty.
Wiewiórko trzymamy kciuki i życzymy wytrwałości w tych dniach, oby szybko minęły a Ty żebyś nabrała sił. A przede wszystkim by wrócił Ci dobry nastrój :-) Smakowita poprawa nastroju... nam by pomogło :-) pozdrawiamy ciepło
OdpowiedzUsuńciacho trochę pomagało :) dzięki za pocieszenie! ta noc była jakoś lepsza :)
UsuńMy też trzymamy kciuki za poprawę...Bardzo mocno trzymamy...
OdpowiedzUsuńdzięki kochani :)
UsuńPoprawy nastroju życzę i samych piękne chwil :)
OdpowiedzUsuńpoprawy nastroju również życzę:) Ciacho wygląda apetycznie:)
OdpowiedzUsuńTrzymaj się dzielnie, wkrótce będzie lżej... musi być, bo ileż można? :)
OdpowiedzUsuńdzięki kochane!!! od razu mi lepiej :) no i noc miałam przespana ufff :)
OdpowiedzUsuńKrajanka niezwykle apetyczna :)
OdpowiedzUsuńTrzymaj się Wiewióro, będzie lepiej :)