Smoki, Spotkanie w kawiarni, Slodki Zakatek i ja
Zabierałam się napisania tego posta, i zabierałam, dzisiaj znowu mnie prawie w domu nie było i czasu na pisanie brak. Nie, niestety nie robię nic kreatywnego co pochłania mój czas, po prostu jako matka chodzę z dziećmi na plac zabaw, odprowadzam do szkoły, gotuję bo muszę a dla siebie mam czas tylko na czytanie.
A tak naprawdę nie mam ochoty, na nic, poza czekoladą i czytaniem, a najmniej na to wychodzenie na plac zabaw... i mój laptop wiecznie okupuje któryś z gnomów...
Ale, ale! dzisiaj miało być o książkach i Smokach...
Dnia pewnego, w ubiegłym tygodniu, wybraliśmy się z Córcią (Syncia przygarnęli z dziadkowie), do kina.
"Jak wytresować smoka" i "Jeźdźcy smoków" to ostatnio nasze ulubione bajki, i oglądamy je całą rodziną, więc gdy w repertuarze pojawiła się kontynuacja opowieści o Czkawce i Nocnej Furii nie mogliśmy sobie odpuścić.
No właśnie... tak naprawdę to film dla dorosłych. Córcia choć jak sama twierdzi lubi mroczne klimaty i opowieści z dreszczykiem, bała się, smuciła bardzo i denerwowała. Na sali dzieciaki po 3-4 latka płakały. Dla nas dorosłych była to ciekawa, barwna i emocjonująca historia o smokach, niekoniecznie z happy endem za to z super scenami batalistycznymi w wersji animowanej oczywiście. Fajny film i polecam go bardzo choć nie maluchom!!!
Tak minął nam czwartek. W piątek był dzień jak co dzień, czyli zakupy i pracujący Małżon, i szok bo znowu remonty ulic i drałowałam z dzieciakami kawał na około.
W sobotę wizyta u prababci i lenistwo, zupa gulaszowa, pizza na kolację, a w niedzielę książka. "Echa pamięci" skończyłam w środową noc czekając na połówkę swą. Książka emocjonuje i zaskakuje do samego końca, a plastyczna jest tak, ze obrazy mi się po nocy śniły!!!
W sobotnie popołudnie sięgnęłam z pewną rezerwą po, stojącą na półce od roku jak nie więcej, książkę wygraną w jednym z konkursów. Było to "Spotkajmy się w kawiarni" Jenny Colgan.
Czemu miałam obawy? Powód jak zawsze ten sam czyli język i historia. Niezbyt lubię tzw. literaturę kobiecą, banalny język i naiwną fabułę. Tymczasem, choć opowieść była dość przewidywalna i napisana łatwym językiem, miło mi się ją czytało... Czy nie czyta się z przyjemnością opowieści o miłości, spełnieniu marzeń i słodkościach??? Bohaterka prawie w moim wieku, z pasją do wypieków, w zestawie urocza, klimatyczna cukiernia zwana "Słodkim zakątkiem" i smakowite przepisy w środku. Niebawem jeden z nich tu się pojawi gdyż powstrzymać się nie potrafię i już jutro upiekę cytrynowe małe co nie co.Szukacie książki na lat? ta jest idealna!
A tak naprawdę nie mam ochoty, na nic, poza czekoladą i czytaniem, a najmniej na to wychodzenie na plac zabaw... i mój laptop wiecznie okupuje któryś z gnomów...
Ale, ale! dzisiaj miało być o książkach i Smokach...
Dnia pewnego, w ubiegłym tygodniu, wybraliśmy się z Córcią (Syncia przygarnęli z dziadkowie), do kina.
"Jak wytresować smoka" i "Jeźdźcy smoków" to ostatnio nasze ulubione bajki, i oglądamy je całą rodziną, więc gdy w repertuarze pojawiła się kontynuacja opowieści o Czkawce i Nocnej Furii nie mogliśmy sobie odpuścić.
No właśnie... tak naprawdę to film dla dorosłych. Córcia choć jak sama twierdzi lubi mroczne klimaty i opowieści z dreszczykiem, bała się, smuciła bardzo i denerwowała. Na sali dzieciaki po 3-4 latka płakały. Dla nas dorosłych była to ciekawa, barwna i emocjonująca historia o smokach, niekoniecznie z happy endem za to z super scenami batalistycznymi w wersji animowanej oczywiście. Fajny film i polecam go bardzo choć nie maluchom!!!
Tak minął nam czwartek. W piątek był dzień jak co dzień, czyli zakupy i pracujący Małżon, i szok bo znowu remonty ulic i drałowałam z dzieciakami kawał na około.
W sobotę wizyta u prababci i lenistwo, zupa gulaszowa, pizza na kolację, a w niedzielę książka. "Echa pamięci" skończyłam w środową noc czekając na połówkę swą. Książka emocjonuje i zaskakuje do samego końca, a plastyczna jest tak, ze obrazy mi się po nocy śniły!!!
W sobotnie popołudnie sięgnęłam z pewną rezerwą po, stojącą na półce od roku jak nie więcej, książkę wygraną w jednym z konkursów. Było to "Spotkajmy się w kawiarni" Jenny Colgan.
Czemu miałam obawy? Powód jak zawsze ten sam czyli język i historia. Niezbyt lubię tzw. literaturę kobiecą, banalny język i naiwną fabułę. Tymczasem, choć opowieść była dość przewidywalna i napisana łatwym językiem, miło mi się ją czytało... Czy nie czyta się z przyjemnością opowieści o miłości, spełnieniu marzeń i słodkościach??? Bohaterka prawie w moim wieku, z pasją do wypieków, w zestawie urocza, klimatyczna cukiernia zwana "Słodkim zakątkiem" i smakowite przepisy w środku. Niebawem jeden z nich tu się pojawi gdyż powstrzymać się nie potrafię i już jutro upiekę cytrynowe małe co nie co.Szukacie książki na lat? ta jest idealna!
Komentarze
Prześlij komentarz
Za wszystkie słówka od Was dziękuję :) a za weryfikacje przepraszam, spamerzy nie dają mi żyć :(