Krotkie przemyslenia na temat ksiazki

Jak można żyć w domu bez żadnej książki? to pytanie nasuwa mi się aż nazbyt często.
Tak, wiem, istnieją biblioteki ale nie wiem jak Wy, ja do własnego mieszkania przywiozłam kartony książek z domu rodzinnego, część dla dzieci, sporo dla młodzieży, były u mnie odkąd pamiętam i nie miałam chęci się z nimi rozstawać. Nie ubliżając nikomu przeraża mnie fakt pustych półek lub tych zastawionych kiczowatymi bibelotami... kiedyś choć ta telefoniczna stała!

A czemu o tym piszę? dzisiaj całkiem przypadkowo obejrzałam kawałek "Ugotowanych". Jednym z uczestników była dziewczyna, żeglarka, która miała w domu rzecz normalna regały z książkami... otóż chyba nie normalna jednak bo jakież zdziwienie było innych uczestników, jakie teksty! potraktowali ten fakt jak coś niezwykłego... przeraziłam się!!!

Za to ostatnio zauważyłam zafascynowanie Syncia tematem książki. Choć ma dopiero dwa lata postanowił sam sięgnąć na półkę po lekturę właśnie. Dotychczas owszem brał książki do ręki ale darł, gryzł, kompletnie nie był zainteresowany czytaniem mu, innymi słowy wszystko wędrowało wyżej i wyżej by nie mógł dosięgnąć.
Teraz bierze bajki z córciowego regału, przychodzi i mówi "citam". Wieczorem woła by mu książkę na dobranoc poczytać. Ależ ja się cieszę!!!

Wiecie u mnie w domu się czytało, rodzice czytali, książki były "do jedzenia", w toalecie, ja często wędrowałam z takowa do wanny. Nie czytam bardzo dużo bo czytam wolno z racji dysleksji ale czytam. Nie wyobrażam sobie nie wykonywania tej czynności. Wolne chwile, których wcale nie mam tak wiele spędzam właśnie w innym, książkowym, świecie. Choćby to było 20 minut w wannie czy 5 na toalecie, a może 30 w autobusie! ale jest! i nie wmówi mi nikt, że "nie ma czasu". Jak ktoś chce to go znajdzie :)

I na koniec słów kilka o książce, która wygrałam ostatnio na fb wydawnictwa Insignis. "Echa pamięci" Katherine Webb to powieść niezwykła. Pierwsza myśl jaka przyszła mi do głowy gdy zaczęłam ją czytać to, że spodobała by się mojej mamie, druga, że muszę ją sobie dawkować by nie skończyć jej zbyt szybko. Bardzo plastyczna i barwna. Cudowne opisy, ciekawa fabuła ale przede wszystkim niesamowity, ciepły, trochę mistyczny klimat. Na razie nic więcej nie napiszę, jestem dopiero na 235 stronie :)

zdj. ze strony wydawnictwa Insignis

Komentarze

  1. Nie wyobrażam sobie domu bez książek i chyba nie znam nikogo kto nie miałby chociaż jednej skromnej półki z książkami.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też nie wyobrażam sobie domu bez książek, to są takie furtki do innego swiata, u mnie połki się uginają i u Młodego w pokoju już też:)) ja czytam niestety szybko (ostatnio wzieło mnie na Anie z Zielonego Wzgórza w oryginale, przeczytałam 3 czesci w ciagu tygodnia...) i za szybko fajne książki się kończą:))

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiesz, oglądałam raz tylko mały fragment Ugotowanych i stwierdzam,że osobliwi ludzie tam się znajdują...
    Dom bez książek?
    To dom bez duszy!
    Ale znam też taki dom,gdzie książek jest mnóstwo,są pięknie poustawiane,ale nikt ich nie dotknął...
    Wypada mieć biliotekę,ale z czytaniem to już kiepsko.
    Taka karma!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przyznam, że takich domów nie znam, może to i lepiej :)

      Usuń
  4. Zamawiam! Ustawiam się w kolejce po tę książkę:) Mogę za nią pożyczyć Ci Irvinga " W Jednej osobie", choć to pokręcona książka.
    Podoba mi się ten wpis. Zgadzam się z Tobą, że domy bez książek są straszne, cieszę się, że młody "cita". Rośnie kolejny przyzwoity człowiek:)))
    Ja czytam w pociągu około 2x40 min codziennie.
    Miłych lektur życzę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki kochana za miłe słowa! rezerwacja dokonana! a Irvinga z chęcią przeczytam :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Za wszystkie słówka od Was dziękuję :) a za weryfikacje przepraszam, spamerzy nie dają mi żyć :(

Zimowy pilaw z pęczaku - na wizji

Popularne posty