Sernik mazowiecki, wiewiórcze Święta i książkowe łupy
Dziwne to były Święta. Kompletnie nie czułam ich atmosfery, co dzień gdzieś jeździliśmy, a potrawy jakie przygotowałam... cóż... było ich niewiele a i tak z nich praktycznie nie skorzystałam. Sugestie pani doktor dotyczące mleka były słuszne i po moim piątkowym łososiu mieliśmy niezły bal. Twarz malucha przypominała buraczka z suchą skórką, uszy i wszelkie zgięcia ciałka całe w krostach, swędzących i suchych, no i płacz kilku godzinny w piątkowe popołudnie.
Po konsultacji padło stwierdzenie, że to zapewne skaza białkowa. I sernik na jaki zapraszam poniżej, który upiekłam głównie dla siebie poszedł w zapomnienie (a raczej pojechał do babć), podobnie jak sery piętrzące się w lodówce czy jogurciki, o wołowinie i wiejskich jajach nie wspomnę.
Piegowata podrzuciła mi link do fajnego bloga i już wiem mniej więcej co i jak. Oczywiście wszelkie alergie są bardzo indywidualną kwestią. Czekają mnie więc obserwacje ale przede wszystkim bardzo ograniczona dieta. Mam nadzieje, że szybko zorientuję się co konkretnie powoduje uczulenia u Syncia. Na razie muszę znaleźć zamienniki dla masła, mleka i jajek by móc cokolwiek upiec, no i eliminacja mego ukochanego mięsa... królika nie mam skąd brać a ryby, woły, cielęcinka czy drób odpadają pękając wręcz od białka. Pozostaje mi wieprzowina i jagnięcina cenowo nie osiagalna.
Staram się być jednak dobrej myśli. Będę miała przecież szansę na odkrywanie gotowania na nowo.
SERNIK MAZOWIECKI Z ŻURAWINAMI
500 g tłustego białego sera
250 g ugotowanych ziemniaków
200 g cukru pudru
4 jajka
250 g masła
łyżeczka cukru waniliowego
garść żurawin
Ser, masło i ziemniaki mielimy w maszynce i ucieramy. Żółtka oddzielamy od białęk i dodajemy po jednym do sera cały czas ucierając, wsypujemy cukier waniliowy.
Białka ubijamy na sztywno, dodajemy cukier puder i dalej miksujemy. Dodajemy do masy serowej i delikatnie mieszamy, łączymy z żurawinami.
Blaszkę, u mnie jedna duża i kilka małych babeczkowych, smarujemy masłem i wysypujemy bułką.
Przekładamy masę.
Pieczemy ok 30-40 minut w 180 st.C
Tak naprawdę te Święta były dla mnie podwójne. 8go kwietnia są bowiem moje urodzinki. Kilka osób złożyło mi życzenia a od najbliższych czyli Córci i Małżona dostałam wspaniały prezent. W ogóle niedziela zaczęła się bardzo miło. Po wielu miesiącach odważyłam się wreszcie na mega cieplutką, pełną bąbelków i piany kąpiel. Prysznic, pod którym zawsze marznę odszedł w zapomnienie. A w trakcie ablucji odwiedzili mnie w łazience prezentodawcy :) bardzo było mi miło gdy rozpakowałam dwie torebki i w każdej z nich było coś w sam raz dla mnie i tylko dla mnie, coś czego nie zjem, nie wypiję, coś co pozostanie na długo. Są to kolczyki od Agnieszki Czerkas oraz całkiem magiczna książka. Wszystko w moich ukochanych ostatnio turkusach :)
"Dom Kalifa" to nie jedyny łup książkowy tego weekendu. Byłam w domu rodzinnym i udało mi się wyciągnąć kilka książek. Większość została u brata ale te musiałam mieć, było trochę negocjacji i pewnie jeszcze trochę będzie gdyż kilka chcianych pozycji tam pozostało.
W moim domu zagościły stare poradniki, jeden nawet z 1812 roku, po niemiecku, po rosyjsku a także brakujące mi Singery i kilka starych kryminałów Chandlera czy MacLeana oraz uwielbiana przez moją mamę seria Nepomuckiej.
Po konsultacji padło stwierdzenie, że to zapewne skaza białkowa. I sernik na jaki zapraszam poniżej, który upiekłam głównie dla siebie poszedł w zapomnienie (a raczej pojechał do babć), podobnie jak sery piętrzące się w lodówce czy jogurciki, o wołowinie i wiejskich jajach nie wspomnę.
Piegowata podrzuciła mi link do fajnego bloga i już wiem mniej więcej co i jak. Oczywiście wszelkie alergie są bardzo indywidualną kwestią. Czekają mnie więc obserwacje ale przede wszystkim bardzo ograniczona dieta. Mam nadzieje, że szybko zorientuję się co konkretnie powoduje uczulenia u Syncia. Na razie muszę znaleźć zamienniki dla masła, mleka i jajek by móc cokolwiek upiec, no i eliminacja mego ukochanego mięsa... królika nie mam skąd brać a ryby, woły, cielęcinka czy drób odpadają pękając wręcz od białka. Pozostaje mi wieprzowina i jagnięcina cenowo nie osiagalna.
Staram się być jednak dobrej myśli. Będę miała przecież szansę na odkrywanie gotowania na nowo.
SERNIK MAZOWIECKI Z ŻURAWINAMI
500 g tłustego białego sera
250 g ugotowanych ziemniaków
200 g cukru pudru
4 jajka
250 g masła
łyżeczka cukru waniliowego
garść żurawin
Ser, masło i ziemniaki mielimy w maszynce i ucieramy. Żółtka oddzielamy od białęk i dodajemy po jednym do sera cały czas ucierając, wsypujemy cukier waniliowy.
Białka ubijamy na sztywno, dodajemy cukier puder i dalej miksujemy. Dodajemy do masy serowej i delikatnie mieszamy, łączymy z żurawinami.
Blaszkę, u mnie jedna duża i kilka małych babeczkowych, smarujemy masłem i wysypujemy bułką.
Przekładamy masę.
Pieczemy ok 30-40 minut w 180 st.C
Tak naprawdę te Święta były dla mnie podwójne. 8go kwietnia są bowiem moje urodzinki. Kilka osób złożyło mi życzenia a od najbliższych czyli Córci i Małżona dostałam wspaniały prezent. W ogóle niedziela zaczęła się bardzo miło. Po wielu miesiącach odważyłam się wreszcie na mega cieplutką, pełną bąbelków i piany kąpiel. Prysznic, pod którym zawsze marznę odszedł w zapomnienie. A w trakcie ablucji odwiedzili mnie w łazience prezentodawcy :) bardzo było mi miło gdy rozpakowałam dwie torebki i w każdej z nich było coś w sam raz dla mnie i tylko dla mnie, coś czego nie zjem, nie wypiję, coś co pozostanie na długo. Są to kolczyki od Agnieszki Czerkas oraz całkiem magiczna książka. Wszystko w moich ukochanych ostatnio turkusach :)
"Dom Kalifa" to nie jedyny łup książkowy tego weekendu. Byłam w domu rodzinnym i udało mi się wyciągnąć kilka książek. Większość została u brata ale te musiałam mieć, było trochę negocjacji i pewnie jeszcze trochę będzie gdyż kilka chcianych pozycji tam pozostało.
W moim domu zagościły stare poradniki, jeden nawet z 1812 roku, po niemiecku, po rosyjsku a także brakujące mi Singery i kilka starych kryminałów Chandlera czy MacLeana oraz uwielbiana przez moją mamę seria Nepomuckiej.
Współczuję, sernik nęcący! :*
OdpowiedzUsuńUrocze serniczki :)
OdpowiedzUsuńno właśnie - i o to chodzi - zawsze znaleźć w każdej sytuacji coś dobrego - Ty bedziesz na nowo odkrywać gotowanie!!!
OdpowiedzUsuńJeszcze raz wszytskiego najlepszego!!!!
Wiewiór,może to takie uczulenie jednorazowe.Tak czasami bywa.
OdpowiedzUsuńTen sernik to ja bym chętnie przygarnęła.Pyszny.
Dużo ciepłych chwil z okazji urodzin!
Oj, ależ się u Ciebie działo! Zaległości w czytaniu mam sporo.
OdpowiedzUsuńTo co, grzecznie wracamy na dietę? Ja dałam czadu w święta i muszę się przeprosić z wegańskim jadłem.
Rodzicom królica odeszła;( nie poratuję Cię mięskiem.
3maj się dzielnie!