Pasta z Garściowym Pesto i Domowa Bogini
Ostatnio życie mnie nie rozpieszcza więc czyni to Małżon. Miło jest słyszeć, że jestem jego domową boginią. Wychudłą ale boginią :) Mamy siebie mało bo znowu zaczęły się jego pracowite weekendy ale za to każda wspólna chwila jest wykorzystana w 100%. Po wczorajszym nerwowym szpitalnym poranku przyszło miłe popołudnie i wieczór z niespodzianką. Ale od początku.
W Dziekanowie zjawiliśmy się ok8ej. Szybko nas przyjęto i umieszczono w małym pokoiku z przewijakiem i łóżeczkiem. Syncio tryskał humorem a jak zobaczył lustro to dopiero była zabawa! Potem przyszła Pani doktor, zbadała go, zmierzyła i zważyła... no i mamy 9 kilo żywej, i to bardzo, wagi!!! Został skierowany na usg brzuszka, badanie moczu, kupasa i krwi. Podczas usg spał jeszcze, siusiu zrobił do woreczka a i kupę złapaliśmy po mini czopku. Płakusiał tylko trochę gdy pani wkłuła mu się w żyłę ale był dzielny i pobrania się udały. Zostaliśmy szybko wypisani i ok 13ej dotarliśmy do domu. Dzisiaj pierwsze wyniki.
Z Małżonem wypiliśmy kawę, coś przekąsiliśmy i zostałam z Synciem sama. Miałam ambitny plan filcowania kulek ale moja kochana pociecha była skora tylko do zabaw i turlania się po podłodze w towarzystwie mamy więc miałam zerowe szanse.
Zdołałam tylko zamieścić Rozdawajkowy post i zrobić sobie obiadokolację. Oj pysznie mi było... jadłam i jadłam z mojej nowej buraczkowej miseczki. Was też zapraszam na makaron z Garściowym pesto, na które przepis poniżej.
Potem Synek płakał bo zmęczony był a nie mógł zasnąć, nasza norma ostatnio. W końcu nadeszła 19.30, butla z kaszą, i spanie, przerywane co godzinę :(
Na kulanie kulek było już za późno bo światło kiepskie ale za to oglądałam w ciszy i spokoju jeden z moich ulubionych seriali czyli "Prawo Agaty". Wreszcie jest druga seria, hurrra!!! nie wiem za co lubię ten serial. W ogóle nie oglądam seriali ale dla tego i dla "Przepisu na życie" robię wyjątek! może po prostu są ciepłe, miłe ale nie głupie? relaksuje się patrząc na zmagania Agaty Przybysz i jeszcze taka fajna muzyczka w tle leci.
A potem wróciła druga połowa naszej szalonej rodzinki. Córcia nie spała mimo godziny 22giej. Podobno cała drogę od babci walczyła ze sobą by nie zasnąć bo się stęskniła. Ja też zatęskniłam za moja przytulaśną Bubą. Kiedy dzieciaki poszły spać wyszykowałam się i wskoczyłam do łóżka ALE zostałam z niego wyciągnięta podstępem!!! Małżon staną w drzwiach z książką w rękach.
Od wczoraj od godziny 23ej jestem szczęśliwa posiadaczką "Jak być domową boginią" Nigelli. Oczywiście nie mogłam nie poczytać książki przed snem :) niebawem napisze o niej pewnie więcej i jakieś przepisy wypróbuję. Tymczasem po mega długim wstępie zapraszam na makaron.
PASTA Z GARŚCIOWYM PESTO
makaron ugotowany wg przepisu na opakowaniu w ilości nam potrzebnej, u mnie Rigatoni
pesto:
garść natki pietruszki
2 garści listków bazylii
garść tartego parmezanu
garść migdałów w płatkach
sól, pieprz
ząbek czosnku
oliwa z oliwek
Makaron gotujemy w osolonej wodzie.
W trakcie gdy się gotuje do blendera wrzucamy składniki pesto i wlewamy taką ilość oliwy by wszystko ładnie się zblendowało ale i by sos nie był zbyt rzadki. Miksujemy na dość gładką papkę ale jednocześnie z małymi kawałeczkami.
Ugotowany makaron odcedzamy, wkładamy do miski i polewamy pesto, całość mieszamy.
W Dziekanowie zjawiliśmy się ok8ej. Szybko nas przyjęto i umieszczono w małym pokoiku z przewijakiem i łóżeczkiem. Syncio tryskał humorem a jak zobaczył lustro to dopiero była zabawa! Potem przyszła Pani doktor, zbadała go, zmierzyła i zważyła... no i mamy 9 kilo żywej, i to bardzo, wagi!!! Został skierowany na usg brzuszka, badanie moczu, kupasa i krwi. Podczas usg spał jeszcze, siusiu zrobił do woreczka a i kupę złapaliśmy po mini czopku. Płakusiał tylko trochę gdy pani wkłuła mu się w żyłę ale był dzielny i pobrania się udały. Zostaliśmy szybko wypisani i ok 13ej dotarliśmy do domu. Dzisiaj pierwsze wyniki.
Z Małżonem wypiliśmy kawę, coś przekąsiliśmy i zostałam z Synciem sama. Miałam ambitny plan filcowania kulek ale moja kochana pociecha była skora tylko do zabaw i turlania się po podłodze w towarzystwie mamy więc miałam zerowe szanse.
Zdołałam tylko zamieścić Rozdawajkowy post i zrobić sobie obiadokolację. Oj pysznie mi było... jadłam i jadłam z mojej nowej buraczkowej miseczki. Was też zapraszam na makaron z Garściowym pesto, na które przepis poniżej.
Potem Synek płakał bo zmęczony był a nie mógł zasnąć, nasza norma ostatnio. W końcu nadeszła 19.30, butla z kaszą, i spanie, przerywane co godzinę :(
Na kulanie kulek było już za późno bo światło kiepskie ale za to oglądałam w ciszy i spokoju jeden z moich ulubionych seriali czyli "Prawo Agaty". Wreszcie jest druga seria, hurrra!!! nie wiem za co lubię ten serial. W ogóle nie oglądam seriali ale dla tego i dla "Przepisu na życie" robię wyjątek! może po prostu są ciepłe, miłe ale nie głupie? relaksuje się patrząc na zmagania Agaty Przybysz i jeszcze taka fajna muzyczka w tle leci.
A potem wróciła druga połowa naszej szalonej rodzinki. Córcia nie spała mimo godziny 22giej. Podobno cała drogę od babci walczyła ze sobą by nie zasnąć bo się stęskniła. Ja też zatęskniłam za moja przytulaśną Bubą. Kiedy dzieciaki poszły spać wyszykowałam się i wskoczyłam do łóżka ALE zostałam z niego wyciągnięta podstępem!!! Małżon staną w drzwiach z książką w rękach.
Od wczoraj od godziny 23ej jestem szczęśliwa posiadaczką "Jak być domową boginią" Nigelli. Oczywiście nie mogłam nie poczytać książki przed snem :) niebawem napisze o niej pewnie więcej i jakieś przepisy wypróbuję. Tymczasem po mega długim wstępie zapraszam na makaron.
PASTA Z GARŚCIOWYM PESTO
makaron ugotowany wg przepisu na opakowaniu w ilości nam potrzebnej, u mnie Rigatoni
pesto:
garść natki pietruszki
2 garści listków bazylii
garść tartego parmezanu
garść migdałów w płatkach
sól, pieprz
ząbek czosnku
oliwa z oliwek
Makaron gotujemy w osolonej wodzie.
W trakcie gdy się gotuje do blendera wrzucamy składniki pesto i wlewamy taką ilość oliwy by wszystko ładnie się zblendowało ale i by sos nie był zbyt rzadki. Miksujemy na dość gładką papkę ale jednocześnie z małymi kawałeczkami.
Ugotowany makaron odcedzamy, wkładamy do miski i polewamy pesto, całość mieszamy.
Ale prześlicznie wygląda i smakuje ;)
OdpowiedzUsuńPesto i makaronik prawdziwy! Mniam!
OdpowiedzUsuńDaj znać co z synciem. Fajnie, że jesteś domową boginią, bo ja co najwyżej wiedźmą.
Często kupuję pesto w Lidlu i robię sobie taki pyszny makaron,super pomysł.
OdpowiedzUsuńJesteś i moją boginią, seryjnie :)
OdpowiedzUsuńmam nadzieję ,że z młodym o.k.
OdpowiedzUsuńksiążkę posiadam,jest świetna,czekam na Twoje wariacje na temat.
Świetne! Zapraszam Cię na mojego bloga:
OdpowiedzUsuńhttp://mystylemyeveryday.blogspot.com/
Historia jak z ...zycia!
OdpowiedzUsuńA pesto i makaron podjadam od Ciebie!