Zimowa opowiesc i Zupa jarzynowa z golonka czyli Zupowy Wtorek odc.55

Wtorek minął niespodziewanie szybko. Dzieciaki szalały w domu, ja w kuchni, gotując leczyłam doła, który z przyczyn nieznanych pojawił się nie wiadomo skąd. 

Spontanicznie poszłam na żywioł piekąc rogale wcale nie Marcińskie ale z makiem, oraz całkiem już planowo ugotowałam zupę jarzynową z golonką i makaron rigatoni z dyniowo serowym sosem.

Zupa, o której będzie dzisiaj mowa była dla mnie pewnym wyzwaniem. Pod wpływem nowych książek postanowiłam wypróbować nowe jak dla nas rodzaje mięsa. W niedzielę piekłam mostek wołowy, a wczoraj pierwszy raz w życiu gotowałam golonkę.
Pierwsze wrażenie, czemu nie jest różowa?!? potem pewne zaduma, i logiczny dość wniosek, że przecież gotowane mięso nie jest różowe! dlaczego więc książki przekłamują? nie wnikam ponieważ zupa mimo to był bardzo smaczna, niemniej ładniej by sie prezentowała z apetycznie różowym mięsem :)
Przepis pochodzi z "Mojej małej francuskiej kuchni" Rachel Khoo.


Zupa jarzynowa z golonka

200 g kaszy jęczmiennej perlistej
1 łyżka masła
2 marchewki, obrane i pokrojone na plasterki
2 łodygi selera naciowego, obrane i pokrojone na plasterki
1 obrana i pokrojona na plasterki cebula
4 dymki, pokrojone w cienkie krążki, osobno białe i zielone części
2 łyżki ziarnistej musztardy
1,5 litra rosołu, u mnie bulion warzywny
250 g chudej, ugotowanej, pokrojonej golonki
sól, pieprz
1 gruszka, obrana  i pokrojona w słupki

Kasze gotujemy wg przepisu.
W garnku roztapiamy masło i przez 10 minut podsmażamy na małym ogniu marchew, selera, zielone części dymki i cebulę. Nie powinny się zrumienić a jedynie zmięknąć. Dodajemy musztardę, mieszamy.
Wlewamy rosół, dodajemy mięso, kaszę i doprowadzamy do wrzenia.
Solimy, pieprzymy, rozlewamy do misek.
Dekorujemy białymi częściami dymki i słupkami gruszki.


A wieczorem po raz pierwszy od bardzo dawna planowo obejrzeliśmy film. Dość rzekłabym dyskusyjny jeśli chodzi o jego poziom. Ja oczekiwałam lekkiego filmu, z dobra obsadą i fajnym baśniowym klimatem. Dostałam to co chciałam i jestem zadowolona! Na jesienne wieczory polecam Wam "Zimową opowieść".


Komentarze

  1. a taka zupa dzisiaj by mi się przydała, strasznie zmarzłam:P A film widziałam bardzo przyjemna bajowa opowieść, dokładnie tak jak napisałaś na jesienne długie wieczory jak znalazł:)

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja wczoraj pierwszy raz dusiłam gęś! I stwierdzam, że duszona jest jeszcze lepsza od pieczonej, a poza tym to moje ulubione mięso.
    Jak się czujesz? Z brzuszkiem już przeszło? Sucharki pomogły?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. gęś jeszcze przede mną, za to będę niedługo piekła kaczkę, taka prosto ze wsi :)
      a brzuch już jak nowy!

      Usuń

Prześlij komentarz

Za wszystkie słówka od Was dziękuję :) a za weryfikacje przepraszam, spamerzy nie dają mi żyć :(

Zimowy pilaw z pęczaku - na wizji

Popularne posty