Ciastka popełniłam. Czekolada i przyprawy w połączeniu z miętą.
Zdecydowałam się na zrobienie ciasteczek z mięta. Ponieważ Blondyneczka nie może jeść kakao postanowiłam zrobić dwa rodzaje ciasteczek. Pierwsze były korzenne a drugie tak jak planowałam czekoladowe. Oba rodzaje smakują mi bardzo a przepis na nie znalazłam tutaj i zmodyfikowałam go trochę na własne potrzeby.
1 szkl. mąki pszennej
1 łyżeczka proszku do pieczenia
2/3 szkl. cukru
1/2 szklanki gorzkiego kakao
2 łyżki drobno posiekanej świeżej mięty
szczypta soli
2 jajka
80 g masła- rozpuszczone
w wersji dla Blondyneczki zamiast kakao dodałam:
6 łyżek mąki
po 1 łyżeczce cynamonu i imbiru
po 1/4 łyżeczki mielonych goździków i gałki muszkatołowej
W misce łączymy suche składniki razem z miętą. Stopione masło wlewamy do mąki, dodajemy jajka. Zagniatamy ciasto. Ciasto owijamy w folię spożywczą i wkładamy do zamrażalnika na 20 minut.
Ze schłodzonego ciasta formujemy kulki wielkości orzecha włoskiego. Układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia w sporych odległościach.
Pieczemy w 180 st.C przez 10 minut (nie dłużej, bo będą za suche). Studzimy na blasze. Gorące ciasteczka, tuż po upieczeniu, są bardzo miękkie.
Obydwie wersje mi się podobają :)
OdpowiedzUsuńtakie ciasteczka są niezastąpione do ciepłej herbatki;)
OdpowiedzUsuńprzepysznie wyglądają!
OdpowiedzUsuńwiesz co dobre :)
OdpowiedzUsuńjadlam chyba takie mietowe ciasteczko... pyszne!
OdpowiedzUsuń