Niedzielny rogal, koncert i 400 post
Bajka o Barbie pochłania Córcię całkowicie, Małżon zalega na wersalce razem z nią, zastanawiam się co z pracami remontowymi... a ja? jeszcze w piżamie robiłam cały ranek rogaliki. Takie jak tydzień temu ale tylko ze śliwkowym nadzionkiem, specjalnie dla moich najbliższych.
Przeżywam i całą noc przeżywałam wczorajszy koncert. Z jednej strony był niesamowity, z drugiej nużył. Odczucia jakie miałam potwierdziło jeszcze kilka osób. Miałam wrażenie, że nie do końca przemyślano formułę tej imprezy.
Irytowały telebimowe kawałeczki koncertów laureatów koncertów w ramach festiwalu "Serca bicie". Były jakieś takie nie zmontowane. Parę sekund śpiewu i czarno, i znowu za chwile to samo. Przytłaczała też ilość tychże laureatów w występach na żywo. Śpiewali ładnie ale nie obłędnie. Głównie prezentowały się kobiety a piosenki Zauchy są męskie, do mocnych głosów.
Powaliła mnie za to Krystyna Prońko i Mieczu Szcześniak, Ewa Bem i Andrzej Sikorowskie też byli nieźli ale to przecież jakość sama w sobie. Mieczu zaśpiewał piosenkę "Muszę sprawdzić" z "Pana Twardowskiego", w którym to przedstawianiu grał Andrzej Zaucha. Rewelacja wciskająca w fotel!!!
Niestety nie znalazłam nic z tego musicalu w sieci by zamieścić. Za to zapraszam na...
Zniesmaczyła mnie natomiast Kayah. Rozpoczęła koncert od stwierdzenia, że wiemy, iż jest jurorem "Voice of Poland"... a chodziło o to, że do udziału w występie zaprosiła jednego z uczestników. Zaśpiewali fajnie ale po co ten długi wstęp o byciu jurorem? nie pasowało to do wspominkowego koncertu o takim człowieku...
No właśnie, miały być wspominki a ich praktycznie nie było. Szkoda, że tylko Sikorowski i Mieczu powiedzieli po kilka słów od siebie. Nawet Maria Szabłowska prowadząca koncert skupiła się głównie na Festiwalu im. Zauchy i na laureatach.
Tyle o koncercie, no może jeszcze dodam, że byłam tam w wyborowym towarzystwie :) dziękuję Psiapsiółko Kochana za ten wieczór :)
Przeżywam i całą noc przeżywałam wczorajszy koncert. Z jednej strony był niesamowity, z drugiej nużył. Odczucia jakie miałam potwierdziło jeszcze kilka osób. Miałam wrażenie, że nie do końca przemyślano formułę tej imprezy.
Irytowały telebimowe kawałeczki koncertów laureatów koncertów w ramach festiwalu "Serca bicie". Były jakieś takie nie zmontowane. Parę sekund śpiewu i czarno, i znowu za chwile to samo. Przytłaczała też ilość tychże laureatów w występach na żywo. Śpiewali ładnie ale nie obłędnie. Głównie prezentowały się kobiety a piosenki Zauchy są męskie, do mocnych głosów.
Powaliła mnie za to Krystyna Prońko i Mieczu Szcześniak, Ewa Bem i Andrzej Sikorowskie też byli nieźli ale to przecież jakość sama w sobie. Mieczu zaśpiewał piosenkę "Muszę sprawdzić" z "Pana Twardowskiego", w którym to przedstawianiu grał Andrzej Zaucha. Rewelacja wciskająca w fotel!!!
Niestety nie znalazłam nic z tego musicalu w sieci by zamieścić. Za to zapraszam na...
Zniesmaczyła mnie natomiast Kayah. Rozpoczęła koncert od stwierdzenia, że wiemy, iż jest jurorem "Voice of Poland"... a chodziło o to, że do udziału w występie zaprosiła jednego z uczestników. Zaśpiewali fajnie ale po co ten długi wstęp o byciu jurorem? nie pasowało to do wspominkowego koncertu o takim człowieku...
No właśnie, miały być wspominki a ich praktycznie nie było. Szkoda, że tylko Sikorowski i Mieczu powiedzieli po kilka słów od siebie. Nawet Maria Szabłowska prowadząca koncert skupiła się głównie na Festiwalu im. Zauchy i na laureatach.
Tyle o koncercie, no może jeszcze dodam, że byłam tam w wyborowym towarzystwie :) dziękuję Psiapsiółko Kochana za ten wieczór :)
A teraz przypomnienie!!! Oto właśnie przeczytaliście 400tny post na moim blogu. Z tej okazji ogłaszałam nie tak dawno krótką zabawę. Wśród osób jakie skomentują ten post w ciągu doby od opublikowania, czyli do godziny 11.30 w poniedziałek, rozlosuję jakiś drobny upominek własnego autorstwa. Losowanie jutro po południu.
Czytajcie i komentujcie :)
Miłej niedzieli Wam życzę!
Podobają mi się takie niedzielne rogale :)
OdpowiedzUsuńpieczenie rogalików w piżamie.. rety, jak to cudnie brzmi :-)
OdpowiedzUsuńTakie rogaliki ze śliwkami muszą być pyszne :D U mnie są przeważnie z powidłami. Gratuluję 400 postów :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubie słuchać piosenek Andrzeja Zauchy...ten jego tembr głosu...ech. Wiewióro ty dziergasz rogaliki a u mnie własnie rosnie ciasto na pizzę...Moi pizzożercy zmuszają mnie raz w tygodniu do jej pieczenia ...Udanej niedzieli. Czy Ty mieszkasz w Gdańsku? Pozdrawiam BeA zwana Bałatką
OdpowiedzUsuńGratulacje z okazji 400 posta! Oby było ich więcej i oby blog Ci się nie nudził! A rogaliki cóż - wyglądają zachęcająco :)
OdpowiedzUsuńRogaliki wygladają bardzo smacznie, od razu chciałoby sie je schrupać :)
OdpowiedzUsuńBałatko u mnie pewnie też dzisiaj skończy się na pizzy w ramach obiadu lub kolacji.
OdpowiedzUsuńAnonimowy podaj proszę jakieś namiary na siebie by wziąć udział w losowaniu :)
Dzięki za relację z koncertu. Zazdraszczam Bem na żywo, kocham tę kobietę i jej głos...
OdpowiedzUsuńZauchy jest mi niezmiernie szkoda, że tak szybko i tak głupio odszedł... "bądź moją muzą..." tak, jego piosenki są do mocnych męskich głosów, to nie dyskryminacja, ale fakt.
Pozdrawiam
U mnie dziś też drożdżowo.. Twoje rogaliki wyglądają smakowicie...
OdpowiedzUsuńzawsze gdy zaglądam na ten blog zastanawiam się czy TY masz ADHD???Ja też lubie coś zrobić ,upiec ,ale z rana to mnie trzeba by ło granat do łóżka włożyć!!
OdpowiedzUsuńZaucha podobał mi się jako mężczyzna,wspaniały głos i dykcja,do tego był dla mnie ideałem kochającego męża,duża strata .
Właśnie czekałam na relację z koncertu. Ty to masz cierpliwość, z rana produkujesz rogaliki. Ale czego się nie robi dla kochanej rodzinki? Gratuluję posta nr 400, ale czekam na nr 800. Może też będzie mały konkurs? Pozdrawiam cieplutko:-)
OdpowiedzUsuńżyczę powodzenia w dalszym blogowaniu ;)
OdpowiedzUsuńMiałam się wybrać w tym roku na "Serca bicie" (śpiewam :)), ale jak to ja - przegapiłam termin zgłoszeń :x
Mam nadzieję, że trafi na mnie :-P
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego dla całej Wiewiórowej familii :))
To mąż też lubi BARBIE ?????No do dobra ,znam ,znam to zaleganie na kanapie .Każdy pretekst jest dobry...:D
OdpowiedzUsuńA serio,wiesz Marianno, nie widziałam tego koncertu i teraz bardzo żałuję.Zaucha to taka postać legenda ,no i ten tragiczno-romantyczny koniec ...hmmmm.
buziaki Ty królowo rogalików :)