Naleśniki alandzkie czyli Słodki Czwartek odc.49

Uwielbiamy wszelkie placki i naleśnikasy. Intrygują mnie wszelkie regionalne smakołyki z tych dziedzin dlatego też skusiłam się na fińskie naleśniki Panny Malwinny. 

Grubaśne, słodkie, bardzo sycące, w sam raz by się pokrzepić w ramach drugiego śniadania gdy pierwsze jedzone było, z konieczności, porą dogodną dla wszystkich czyli troszkę po 6ej. 
Naleśniki te, z racji tego, że mają w sobie kaszę mannę nie są puszyste, rosną i opadają po wyjęciu z pieca, po ostudzeniu w środku są zwarte jak to zastygnięta kasza manna :)

Naleśniki alandzkie

pół litra mleka (2 szklanki)
1/3 szklanki kaszy manny (semolina)
1 duże jajko
1/3 szklanki cukru
szczypta soli
1/4 łyżeczki mielonego kardamonu
1/4 szklanki mąki

Do garnka wlewamy mleko, zagotowujemy, przestawiamy na najmniejszy palnik i zmniejszamy ogień. Wsypujemy stopniowo kaszę i gotujemy cały czas mieszając przez około 4-6 minut.
Odstawiamy do ostygnięcia.
Jajko ubijamy z cukrem, by stało się puszyste i jasne. Dodajemy mąkę, sól i kardamon, miksujemy, dodajemy po łyżce ostudzonej kaszy, miksujemy do połączenia.
Cztery dość płytkie kokilki lub 1 duże naczynie smarujemy masłem, przekładamy ciasto na 3/4 wysokości. Pieczemy przez około 45-50 minut w temp. 200 st.C.
Podajemy z dżemem, owocami i bitą śmietaną lub tylko posypane cukrem pudrem. U mnie z plasterkami jabłka i polane miodem :)