O pieczeniu kopytnych czyli co Blondyneczka w niedziele robiła
Córcia od dawna pomaga mi w kuchni. W sobotę dodawała przyprawy do Kormy wąchając każdą, uważnie oglądając i powtarzając ich nazwy a wczoraj gdy usłyszała, że będę piekła Zebrę nie odstąpiła mnie na krok. Z radością wlewała mleko krzycząc, że dzięki niemu będą białe paski i dosypywała kakao mówiąc o czarnym umaszczeniu a potem wpatrywała się w piekarnik wierząc chyba, że wyjdzie nam prawdziwy konik w paski... Gdy wyjęłam ciasto z piekarnika mimo swego uczulenia na czekoladę wsunęła kawałek i radosna poszła spać. Przepis ten mam od mojej mamy choć oczywiście troszkę go zmodyfikowałam.
ZEBRA BABCI ANI
5 jaj
1,5 szkl. cukru
2,5 szkl. mąki pszennej
3/4 szkl. oleju
3/4 szkl. mleka
2 płaskie łyżki proszku do pieczenia
2 kropelki zapachu arakowego
3 czubate łyżki kakao
Jajka ucieramy z cukrem, dodajemy mąkę z proszkiem i miksujemy, dolewając na zmianę olej i mleko. Ciasto dzielimy na pół i do jednej z części wsypujemy kakao. Mieszamy. Do tortownicy o średnicy 26 cm, wysmarowanej masłem i wysypanej bułką tartą, wlewamy na zmianę jasne i ciemne ciasto. Pieczemy w 170 st.C ok. godziny.
Uwielbiam to ciasto! U mnie robi je moja ciocia i jest pyyszne :)
OdpowiedzUsuńsuper ciacho:) ale bym zjadla kawalek:)
OdpowiedzUsuńmniam :*
OdpowiedzUsuńteż robiłam zebrę i miło wspominam. i pięknie się prezentuje i świetnie smakuje. :)
OdpowiedzUsuńMilo ze corcia ci pomaga...ja mam syna ale on tez czesto stoi przy mnie i kucharzy...hahah a potem jak jedzie do mojej mamy to sam obiady robi(no z mala pomoca)a zebra piekna ci wyszla.
OdpowiedzUsuńprzepyszny wypiek! bardzo je lubię
OdpowiedzUsuń