Piątek
Miły, ciepły dzień choć za oknem mamy minus kilka. Obudziłam się po 7ej i przywitało mnie słoneczko oraz ośnieżony dach czyli to czego mi tak wczoraj brakowało. Wyspana i uśmiechnięta była też Blondyneczka. Niestrawność minęła ale na wszelki wypadek zostałyśmy w domu. Nawet apetyt powrócił czyli jest dobrze.
Nie szalałam wczoraj kuchennie i dzisiaj również. Maluch w kiepskiej formie zawsze mnie martwi i weny nie mam. Wczoraj wspomniałam o ciasteczkach a dziś popełniłam tylko barszczyk, który chodził za mną od kilku dni. Barszcz jadłam na obiad a ciasteczka podzieliłam, cześć zapakowałam do pudełka i pofrunęły do zwyciężczyni a częściowo pożarłam z Psiapsiółką przy kawie. Oj dobre były...
KRUCHE CIASTECZKA CYNAMONOWE Z MIGDAŁAMI I ORZECHAMI
Ach, zapomniałabym o dzisiejszych bułeczkach... aktualnie rosną sobie grzane żarówką piekarnika... pojawiły się już na kilku blogach więc czemu miało by ich nie być u mnie? Moniko z Na Grabinie dziękuję :)
Na koniec odkrycie. Stefan zaczął penetracje wersalkowe... ale się go wczoraj naszukałam... a potem o mało nie padłam ze śmiechu :)
Nie szalałam wczoraj kuchennie i dzisiaj również. Maluch w kiepskiej formie zawsze mnie martwi i weny nie mam. Wczoraj wspomniałam o ciasteczkach a dziś popełniłam tylko barszczyk, który chodził za mną od kilku dni. Barszcz jadłam na obiad a ciasteczka podzieliłam, cześć zapakowałam do pudełka i pofrunęły do zwyciężczyni a częściowo pożarłam z Psiapsiółką przy kawie. Oj dobre były...
KRUCHE CIASTECZKA CYNAMONOWE Z MIGDAŁAMI I ORZECHAMI
po 1/2 szkl. mąki pszennej zwykłej i pełnoziarnistej
po czubatej łyżce siekanych migdałów i orzechów włoskich
1/2 łyżeczki cynamonu
1/4 szkl. cukru
szczypta soli
50 g masła
1 żółtko
Miękkie masło ucieramy z cukrem na puszysta masę. Dodajemy żółtko i dalej ucieramy. Stopniowo wsypujemy sypkie składniki i zagniatamy zwarte ciasto. Chłodzimy je ok. godziny w lodówce lub 15 minut w zamrażalniku.
Piekarnik nagrzewamy do 170 st.C.
Z ciasta formujemy wałek o średnicy ok. 1,5 cm. Kroimy go na 1 cm plasterki. Układamy je na wyłożonej papierem blaszce. Pieczemy ok. 12 minut by były lekko rumiane.
Ach, zapomniałabym o dzisiejszych bułeczkach... aktualnie rosną sobie grzane żarówką piekarnika... pojawiły się już na kilku blogach więc czemu miało by ich nie być u mnie? Moniko z Na Grabinie dziękuję :)
Na koniec odkrycie. Stefan zaczął penetracje wersalkowe... ale się go wczoraj naszukałam... a potem o mało nie padłam ze śmiechu :)
to dobrze że Blondyneczka lepiej się czuje. oj...ciacha, jak ja bym chciała upiec jakieś ale brak chętnych do konsumpcji (ach te diety)
OdpowiedzUsuńa Stefan króluje ;)
Kocham Stefana!:))))
OdpowiedzUsuńi kociak i ciasteczka są rewelacyjne!
OdpowiedzUsuń