Chleb z wiewiórczego azylu = z San Francisco

Ciężko mi się ostatnio zabrać za jakiekolwiek gotowanie czy pieczenie. Święta się zbliżają i mnie przerażają choć plan na kolejne dni mam w zeszycie ułożony od jakiegoś już czasu. 
Wczoraj jednak postanowiłam wziąć się do "kupy" i upiec chleb. 
Ale cóż zrobić gdy na ogół zaczyn musi postać przynajmniej przez noc? otóż wystarczy poszukać :) Liska jak zwykle miała coś w Pracowni Wypieków no i się skusiłam... 
Na spółkę z koleżanką, w ramach wymiany domowych specjałów, zjadłyśmy wczoraj nie jedną pajdkę!


20 g świeżych drożdży
200 g mąki pszennej razowej
400 g mąki pszennej białej
1/2 łyżki cukru
2 łyżki octu balsamicznego (użyłam Aceto di Modena)
1 i 1/4 łyżeczki soli
220 g zakwasu żytniego
375 ml wody
do posmarowania: jajko wymieszane z 2 łyżkami mleka

Drożdże i cukier rozpuszczamy w wodzie i odstawiamy na 15 min.
Następnie dodajemy do niego 375 g mąki białej, zakwas, sól i ocet. Mieszamy (u mnie robiła to córcia), przykrywamy i odstawiamy do czasu aż podwoi swoją objętość, tj ok. 30 min.
Dodajemy pozostałą mąkę i zagniatamy luźne ciasto. Wlewamy je do dwóch keksówek lub formy kwadratowej o boku 24 cm (u mnie jedna wielka keksówa) i odstawiamy by wyrosło, u mnie zajęło to ok. godziny. Smarujemy jajkiem.
Piekarnik nagrzewamy do temp. 230 st.C. Kiedy się nagrzeje, wstawiamy chleb i pieczemy 10 minut.
Następnie zmniejszamy temperaturę do 200 st.C i pieczemy kolejne 35 min.

Komentarze

  1. Wygląda na bardzo konkretny :-) Taka pajda z masłem i solą... w sam raz na śniadanie. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Za wszystkie słówka od Was dziękuję :) a za weryfikacje przepraszam, spamerzy nie dają mi żyć :(

Zimowy pilaw z pęczaku - na wizji

Popularne posty