Znowu piątek
Nie będzie dzisiaj kulinarnie. Od rana walczę z histeryczna córcią i wściekającym się kotem. Szał jakiś. Słoneczko dzisiaj świeci. Mróz siarczysty za oknem, niby optymistycznie ale...
Wczoraj próbowałam zamówić domową wizytę lekarza dla córci. Cały dzień miała okropne rozwolnienie, męczyła się i marudziła. Przestraszyłam się, bo kobitka zapisująca zaczęła mówić mi o odwodnieniu... że na pewno dziecko jest odwodnione po takim czasie chorowania... że lekarz na wizycie i tak nic nie pomoże...
Umówiłam się więc do lekarza na dzisiaj na 8mą. Lekarka dodała do zestawu leków Nifuroksazyd. I tu zaczęło się piekło. Po powrocie do domu próbowałam po dobroci, próbowałam na siłę i nie udało się nawet gdy dodałam do jedzenia. Zostałam opluta a Blondyneczka wpadła w taką histerię, że nadal się uspokaja. W końcu przeciwko zaleceniom dodałam go do soku marchewkowego i poszło... ufff ...
Na dodatek kot lata, skacze w powietrzu i na moje plecy wpijając się pazurami, i do wanny, i do doniczki na stole, i dokończył po Córci naleśnika, zaliczył też osuszacz do naczyń (pełny!!!)... Zwariuję.
A oto dowody :)
Nie ma jak higiena.
Dobrze, że córcia już ze skarpetek grzechoczących wyrosła... bo on nie odda bez walki...
Na pocieszenie wygrałam ostatnio dwa Candy :) jutro wreszcie, po tygodniu, z poczty odbiorę jedną paczkę a na drugą będę cierpliwie czekała bo aż z UK ma przybyć :) o tym co i od kogo napiszę i pokażę jak już dostanę w swoje łapy ;)
Także na pocieszenie bardzo możliwe, że będę miała dodatkową pracę i wreszcie choć ociupinkę wyjdziemy na prostą... i może będzie mnie stać na kilka rzeczy... na kurs filcowania, na ceramikę, czy książkę Nigelli albo Olivera??? a może wreszcie kupię sobie nową (pierwszą od 5 lat) czapkę?
Idę układać puzzle z moją histeryczką kochaną. A na obiad znowu naleśniki.
Wczoraj próbowałam zamówić domową wizytę lekarza dla córci. Cały dzień miała okropne rozwolnienie, męczyła się i marudziła. Przestraszyłam się, bo kobitka zapisująca zaczęła mówić mi o odwodnieniu... że na pewno dziecko jest odwodnione po takim czasie chorowania... że lekarz na wizycie i tak nic nie pomoże...
Umówiłam się więc do lekarza na dzisiaj na 8mą. Lekarka dodała do zestawu leków Nifuroksazyd. I tu zaczęło się piekło. Po powrocie do domu próbowałam po dobroci, próbowałam na siłę i nie udało się nawet gdy dodałam do jedzenia. Zostałam opluta a Blondyneczka wpadła w taką histerię, że nadal się uspokaja. W końcu przeciwko zaleceniom dodałam go do soku marchewkowego i poszło... ufff ...
Na dodatek kot lata, skacze w powietrzu i na moje plecy wpijając się pazurami, i do wanny, i do doniczki na stole, i dokończył po Córci naleśnika, zaliczył też osuszacz do naczyń (pełny!!!)... Zwariuję.
A oto dowody :)
Nie ma jak higiena.
Dobrze, że córcia już ze skarpetek grzechoczących wyrosła... bo on nie odda bez walki...
Na pocieszenie wygrałam ostatnio dwa Candy :) jutro wreszcie, po tygodniu, z poczty odbiorę jedną paczkę a na drugą będę cierpliwie czekała bo aż z UK ma przybyć :) o tym co i od kogo napiszę i pokażę jak już dostanę w swoje łapy ;)
Także na pocieszenie bardzo możliwe, że będę miała dodatkową pracę i wreszcie choć ociupinkę wyjdziemy na prostą... i może będzie mnie stać na kilka rzeczy... na kurs filcowania, na ceramikę, czy książkę Nigelli albo Olivera??? a może wreszcie kupię sobie nową (pierwszą od 5 lat) czapkę?
Idę układać puzzle z moją histeryczką kochaną. A na obiad znowu naleśniki.
Masz spryskiwacz do kwiatów? Pewnie tak, to jak Stefan robi coś, czego nie powinien robić, delikatnie psiknij go wodą. Nie można tego nadużywać do wszystkiego, bo kot nie odczyta komunikatu, że to tej konkretnej rzeczy ma nie robić, bo będzie woda. Na moją działało.
OdpowiedzUsuńTeż wskakiwała na plecy, ale już jej przeszło.
Pozdr.
Dzięki jm za radę. Będę musiał spróbować. Niestety Stefan nie uczy się jak go zdejmuję i mówię, że nie wolno. Jedyne co działa to jak nabroi za karę ląduje w łazience. Uspokaja się wtedy. Ale to też i nie metoda bo fajnie by było gdyby po prostu grzecznie współżył z nami.
OdpowiedzUsuńurwanie głowy wiedzę , że masz. mam nadzieje że choróbsko szybko przejdzie córci.
OdpowiedzUsuńa Stefan, oj widzę że coraz bardziej psoci. może ten sposób z wodą ze spryskiwacza zadziała, bo jak się za młodu nauczy to ciężko będzie potem coś w nim zmienić. a po firankach się nie wspina? mój śp kotek Antek swego czasu uwielbiał spacery po firankach i oglądanie tv.
Ha tv Stefan ogląda leżakując na kaloryferze lub na stoliku od telewizora. Najbardziej lubi ?Klub Myszki Mickey ;) wali łapami po ekranie i próbuje wejść do środka. Firanek na szczęście nie mam za to już niedługo będzie choinka...
OdpowiedzUsuń