Z piernikową nutką i duuużo pasków
Na wszystkich blogach królują pierniki a u mnie znowu... muffinki oczywiście tyle tylko, że z piernikową nutką. Wilgotne, aromatyczne, długo świeże. Małżon pożarł przed obiadem 3... pod rząd oczywiście i narzekał, że śmierdzą malizną...
MUFFINKI Z PIERNIKOWĄ NUTKĄ, BAKALIAMI I JABŁKIEM
przyprawa:
po 1/2 łyżeczki mielonej kolendry, imbiru, cynamonu
3 zmielone goździki
1/4 łyżeczki mielonej gałki muszkatołowej
szczypta anyżku
zmielone nasiona z 1 strączka kardamonu
2 szkl. mąki pszennej
70 g cukru trzcinowego
1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
szczypta soli
2 łyżki miodu
1 szkl. mleka
2 łyżki śmietany 18%
50 g masła (rozpuszczonego)
1 jajko
100 g jabłka pokrojonego w kostkę
60 g rodzynek
+ ew. bakalie (u mnie orzechy włoskie i migdały)
Piekarnik nagrzewamy do 180 st.C. Blaszkę do muffinek wykładamy papilotkami. Mieszamy składniki przyprawy.
Do miski wsypujemy suche składniki, łącznie z przyprawą. W drugim naczyniu mieszamy mokre składniki i dodajemy je do suchych. Mieszamy energicznie. Dorzucamy pokrojone jabłka, rodzynki u mnie także 2 garści orzechów. Mieszamy niezbyt dokładnie.
Ciasto nakładamy do otworów blaszki do 2/3 wysokości. Do każdej muffinki włożyłam tez po całym, nieobranym migdale.
Pieczemy ciastka 25 minut. Po tym czasie wyjmujemy je z blaszki i studzimy.
Zjadamy po wystygnięciu. Eh, idą Święta!
A dla Fan Clubu Stefana... paski...
a wiesz, że ja ostatnio dopiero spotkałam się ze zwrotem "śmierdzi malizną"? i to właśnie przy okazji muffinek- dla znajomego 8 muffin to mały pikuś.
OdpowiedzUsuńTwoje muffinki apetyczne, ach nie mogę się doczekać świąt;)))
a Stefan jakiś wkurzony na tym zdjęciu, wygląda jak mały Simba
Ha faktycznie niezbyt zadowolony :) spał a ja mu flashem... też bym pewnie szczęściem nie tryskała :)
OdpowiedzUsuńJa tez już o Świętach myślę, planuję co kiedy i co komu :) no i te piosenki w radiu...
ach te muffinki, chodza juz za mna kilka dni, a Twoje takie smakowite, ze musze Ci kilka porwac:)
OdpowiedzUsuńlubię piernikową nutę :)
OdpowiedzUsuńWszyscy pieką muffiny, a ja wciąż nie mam blaszki. Nie dziwię się,że Twojemu mężowi "śmierdziało malizną", sama bym pochłonęła kilka takich. Ale jedzenie muffinów przed obiadem! To skandal jakiś! :-)
OdpowiedzUsuń