Moje pierwsze smaki Toskanii. Pici Alla'Aglione i Niespodzianki!!!
Mikołaj był szczodry w książki o tematyce kulinarnej. Wczorajszego wieczoru postanowiłam wypróbować pierwszy z przepisów jaki mi przypadł do gustu gdy przeglądałam "Smaki Toskanii" Aleksandry Seghi.
Pomyślałam sobie ot proste i szybkie danie, nie wzięłam jednak pod uwagę, iż makaronowe pasma robi się długo, a potem należy je jeszcze ugotować. Na szczęście danie to w pełni wynagrodziło przygotowania choć nie polecam go tym, którzy chcą ugotować coś na szybko o 21ej wieczorem :)
A środa obfitowała w zaskoczenia. Pierwszą, z samego rana, była informacja o wygraniu foremkowej gwiazdki na blogu Ilki.
Drugą awizo w skrzynce i mail od Poczwarki... szczegóły tej ostatniej niespodziewanki znajdziecie TUTAJ.
Byliśmy też z Małżonem na zakupach. Zapowiada się więc smakowity tydzień a teraz zapraszam na Pici.
A środa obfitowała w zaskoczenia. Pierwszą, z samego rana, była informacja o wygraniu foremkowej gwiazdki na blogu Ilki.
Drugą awizo w skrzynce i mail od Poczwarki... szczegóły tej ostatniej niespodziewanki znajdziecie TUTAJ.
Byliśmy też z Małżonem na zakupach. Zapowiada się więc smakowity tydzień a teraz zapraszam na Pici.
makaron:
400 g mąki pszennej typ 650
ok. 200 ml letniej wody
szczypta soli
sos:
3 małe żabki czosnku (u mnie dwa)
4 łyżki oliwy
6 dużych pomidorów (u mnie 8 sztuk pomidorów z puszki)
2 małe ( u mnie jedna ) papryczki peperocino
Pomidory świeże wrzucamy do wrzątku i gotujemy ok 5 minut. Odcedzamy, obieramy i miksujemy na pastę, wraz ze szczyptą soli. Pomidory z puszki po prostu miksujemy.
Papryczkę i czosnek drobniutko siekamy i podsmażamy na rozgrzanej oliwie. Wlewamy pastę pomidorowa i dusimy ok 5 minut.
Z mąki soli i wody zagniatamy gładkie ciasto, zajmuje to ok 10 minut. W dużym rondlu zagotowujemy wodę, solimy. Z ciasta formujemy dłońmi długie, cieniutkie wałeczki o średnicy ok. 1/2 cm.
Gdy woda się zagotuje wrzucamy partiami makaron i gotujemy od wypłynięcia ok 1-2 minut, próbujemy czy jest miękki. Odcedzony makaron wrzucamy do sosu. Mieszamy i podajemy na podgrzanych talerzach posypany parmezanem.
o kurcze, podziwiam, od a do z zrobione, nawet makaron :)
OdpowiedzUsuńCzaję się na domowy makaron i zabrać się nie mogę. Cudo!
OdpowiedzUsuńW środku zimy tak przenieść się do ciepłej Toskanii, choćby na talerzu, ach.
OdpowiedzUsuńJa domowy makaron robię już od ponad dwóch lat. To wciąga, a jak smakuje! ;)
Pozdrawiam!
jakie piekne pici, mniam! Ciesze sie, ze moja ksiazka stala sie inspiracja do gotowania po toskansku. Pozdrawiam goraco, Aleksandra.
OdpowiedzUsuń