Garść smutków. I Tost. Z ricottą, czekoladą i bananem... z nimi zapiekany czyli Niedzielne Śniadanie odc.24

To miał byc optymistyczny, pyszny, niedzielny post. Taki miałam plan. Tymczasem...

Wczoraj Córcię zawieźliśmy na jej pierwsze warsztaty kulinarne. Prowadziła je Joanna z bloga Book me a Cookie a wszystko w podWieczorkach poRankach na Bagateli w ramach Dzieciaków w formie. Fajne, przyjazne dzieciakom miejsce z dobra kawą. Zdjęć trochę zrobiłam, ciasta skubnęłam marchewkowego i pojechaliśmy do mojej babci.

Babcia Hala, mama mego ojca, po jego śmierci została umieszczona przez ciotkę w domu opieki. Zarówno ja jak i mój brat nie byliśmy w stanie zapewnić jej opieki 24 h na dobę. Schorowana i wiekowa nie mogła być sama w mieszkaniu. Ciotka znalazła takie rozwiązanie. Pewnie dobre choć dla mnie, niestety na drugim końcu świata, ponad godzinę drogi samochodem a autobusami lepiej nie mówić. Mój brat odwiedzał ją często z racji bliskości, Ciotka choć to koło niej raz w miesiącu a ja z dzieciakami tylko kilka razy w ciągu tego ponad roku, Małżon też kilka razy sam.
Wczoraj pojechałam się pożegnać. Wiedziałam od brata, że babcia nie chciała już tak żyć w samotności. Leżała już tylko, nie jadła, raz świadoma a raz nie. W środę powiedział jej, że przyjadę w sobotę. Kiedy się pojawiłam spała, tylko spała bez jakiejkolwiek reakcji. Wspominaliśmy z bratem rożne historie z Chaty, jej opowieści o Syberii, siedząc we dwoje obok, trzymając ją za rękę i głaszcząc. Jestem pewna, że słyszała nas. Kilka razy traciła płynność oddechu ale głaskanie ja uspokajało, pufała sobie, spokojna, nie cierpiąca.
Odjechaliśmy po godzinie, dzieciaki siedziały przecież w samochodzie.
Wróciliśmy do domu, zjedliśmy wieczorną już pizzę. Zadzwonił telefon a ja wiedziałam, że to wieści o babci. Umarła godzinę po naszym odjeździe. Tak jakby czekała byśmy zdążyli się pożegnać, bym ja zdążyła...
Jest mi smutno i kompletnie nie mogę się dzisiaj pozbierać. Na dodatek wszelkie formalności znowu spadają na mojego brata i na mnie czyli na Małżona bo ja udzieciona i niemobilna... Czuję się samotna, strasznie samotna z tym wszystkim. Ale zdążyłam sie pożegnać i przeprosić, że byłam z nią tak rzadko... tylko co to da?

A tost? zjadłam ze smakiem. Przepis znalazłam w 15to minutowym Jamiem. 
Szybkie, soczyste, słodkie śniadanie z mnóstwem energii, która mi się niestety nie udzieliła.


2 kromki pieczywa tostowego (u mnie własnoręcznie pieczony, ostatnio tylko z TEGO przepisu)
pół banana
10 g czekolady gorzkiej
25 g ricotty
łyżka miodu

Serek mieszamy z miodem i smarujemy nim jedna z kromek chleba. Układamy banana i czekoladę. Przykrywamy drugą kromką i wkładamy do zapiekacza. Zapiekamy na rumiano i zjadamy  ze smakiem.




Komentarze

  1. Nie zaglądam tu od dawna ale i tak napiszę w tak smutnej dla Ciebie chwili.
    Zrobiłaś bardzo ważną rzecz, byłaś u Babci, mówiłaś do niej i ona na pewno to słyszała - reagowała na Twoją obecność. Czuła Twoją obecność i odeszła z przeczuciem, że Ją kochasz i się o nią troszczysz.
    Czasem są takie przypadki czy choroby, ze nie można zajmować się najbliższymi. Najważniejsze, że byłaś przy Babci tuż przed jej śmiercią.

    OdpowiedzUsuń
  2. Popłakałam się czytając Twój post :( Wyrazy głębokiego współczucia :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Przykro mi, śle uściski do ciebie, żebyś nie czuła się taka sama. Od mojej babci też jestem za daleko, na szczęście mieszka już z moimi rodzicami i na codzień ma wnuki, więc nie jest sama. Ale ja widuję ją raz na rok... czasem rzadziej.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiadomo : w życiu piękne są tylko chwile. Marianno dla Babci Wasze pożegnanie było zapewne taką chwilą.
    Ściskam Cię, choć wiem , że to nie pocieszy... Smutek musi potrwać jakiś czas przecież...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Za wszystkie słówka od Was dziękuję :) a za weryfikacje przepraszam, spamerzy nie dają mi żyć :(

Zimowy pilaw z pęczaku - na wizji

Popularne posty