Powroty

Wróciliśmy. Było to w upalną niedzielę. Nie mogę się jakoś w domu pozbierać. Temperatura na naszym poddaszu sięga 30tu stopni i zero przewiewu nie mam więc natchnienia do gotowania ani pieczenia. To dziwne ale Małżon przejął stery. W niedzielę zrobił pizzę a wczoraj co prawda późnym wieczorem i dla siebie, potrawkę z ryżem, cukinią, papryka i pieczarami. Spróbowałam i naprawdę mu pyszna wyszła.

Nie znoszę upałów i pisałam o tym nie raz ale wczoraj w taką pogodę musiałam tłuc się autobusem do lekarza.Śmierdzący ludzie, zaduch, zero klimatyzacji choć podobno "pojazd klimatyzowany". Koszmar po prostu! W dodatku okazało się, że muszę łykać antybiotyk bo moje gardło nie współpracuje ze mną tak jak trzeba od prawie czterech tygodni. Wyjazd byłby dużo fajniejszy gdybym nie kaszlała jak stary gruźlik... Oj umordowałam się tym dniem wczorajszym, jeszcze sprzątanie generalne wykonałam, a dzisiejszy nie będzie lepszy. Narzekam jak stara baba... Jakoś humor mi nie dopisuje mimo tryskających pozytywną energią Blondasów. Cóż dopadł mnie chyba pourlopowy powrót do rzeczywistości.

Właśnie sobie pomyślałam, że może jednak coś dziś upiekę. Dawno tego nie robiłam... Co powiecie na Muffinki herbaciane? a jakby jeszcze do tego dołożyć brzoskwinie? Spróbuję i jeśli będą smaczne przepis pojawi się już wieczorkiem.
Idę się trochę pozajmować Blond Dwójcą. Tylko na spacer i piaskownicę siły nie mam...

Komentarze

Zimowy pilaw z pęczaku - na wizji

Popularne posty