Najpyszniejszy chleb mojego życia
Tak śmiało mogę powiedzieć. Nie byłam do końca usatysfakcjonowana Białym chlebem na zakwasie, ten chlebek powalił mnie za to swoim aromatem, wilgotnością, strukturą i w gruncie rzeczy łatwością wykonania. Zrobię go jeszcze nie raz to pewne na 100% (jutro znowu hihih).
Przepis podaję za Liską. Składniki podzieliłam na pół względem oryginału (oprócz ilości zakwasu) i zamiast drożdży instant dodałam okruszek świeżych.
Chleb pszenno żytni Liski
Zaczyn:
180 g (300 ml) mąki żytniej chlebowej (typ 720)
150 g (170 ml) wody
20 g (2 płaskie łyżki) zakwasu żytniego
Ciasto właściwe:
115 g mąki żytniej
150 g mąki pszennej
200 g wody
1 płaska łyżeczka soli
okruszek drożdży świeżych
wyrośnięty zaczyn
Wieczorem wymieszałam składniki zaczynu w misce. Przykryłam ja ściereczka i zostawiłam na ok. 15 godzin.
Dzisiaj ok. południa dodałam do zaczynu pozostałe składniki ciasta. Wymieszałam je mikserem (ok.5 minut).
Zostawiłam pod przykryciem na godzinkę.
Po tym czasie ciasto przełożyłam do formy wysmarowanej olejem słonecznikowym i wysypanej otrębami w moim przypadku pszennymi.
Zostawiłam do wyrośnięcia na 60 minut. Posmarowałam wierzch olejem i posypałam mąką.
Piekarnik nagrzałam do 230 st C. Miałam pewne wątpliwości bo to wysoka temperatura i nigdy w takiej chleba nie piekłam (jak się okazuje tu chyba tkwi tajemnica pięknego rośnięcia i apetycznej skórki).
Blaszkę wstawiłam do piekarnika na 15 minut. Po tym czasie zmniejszyłam temperaturę do 210 st C (oj znam ja możliwości przypalania mego piekarnika!!!), w której piekłam go kolejne pół godziny.
Po upieczeniu wyjęłam szybko chlebek z blaszki by nie zawilgotniał. Wystudziłam i dopiero ukroiłam pierwszą pajdkę tak jak radziła autorka... REWELACJA!!!
Przepis podaję za Liską. Składniki podzieliłam na pół względem oryginału (oprócz ilości zakwasu) i zamiast drożdży instant dodałam okruszek świeżych.
Chleb pszenno żytni Liski
Zaczyn:
180 g (300 ml) mąki żytniej chlebowej (typ 720)
150 g (170 ml) wody
20 g (2 płaskie łyżki) zakwasu żytniego
Ciasto właściwe:
115 g mąki żytniej
150 g mąki pszennej
200 g wody
1 płaska łyżeczka soli
okruszek drożdży świeżych
wyrośnięty zaczyn
Wieczorem wymieszałam składniki zaczynu w misce. Przykryłam ja ściereczka i zostawiłam na ok. 15 godzin.
Dzisiaj ok. południa dodałam do zaczynu pozostałe składniki ciasta. Wymieszałam je mikserem (ok.5 minut).
Zostawiłam pod przykryciem na godzinkę.
Po tym czasie ciasto przełożyłam do formy wysmarowanej olejem słonecznikowym i wysypanej otrębami w moim przypadku pszennymi.
Zostawiłam do wyrośnięcia na 60 minut. Posmarowałam wierzch olejem i posypałam mąką.
Piekarnik nagrzałam do 230 st C. Miałam pewne wątpliwości bo to wysoka temperatura i nigdy w takiej chleba nie piekłam (jak się okazuje tu chyba tkwi tajemnica pięknego rośnięcia i apetycznej skórki).
Blaszkę wstawiłam do piekarnika na 15 minut. Po tym czasie zmniejszyłam temperaturę do 210 st C (oj znam ja możliwości przypalania mego piekarnika!!!), w której piekłam go kolejne pół godziny.
Po upieczeniu wyjęłam szybko chlebek z blaszki by nie zawilgotniał. Wystudziłam i dopiero ukroiłam pierwszą pajdkę tak jak radziła autorka... REWELACJA!!!
piękny, z tymi pęknięciami;)))
OdpowiedzUsuńja to się chlebków boję, ale z czasem na pewno i takie wyzwanie podejmę;)
cudownie znajdowac swoje ulubione smaki.
OdpowiedzUsuńchlebek wyglada cudnie! taki apetyczny, ze az chcialoby sie go schrupac:)
OdpowiedzUsuńwilgotne wypieki są świetne, też jestem ich zwolenniczką :)
OdpowiedzUsuńz pieczywa to ja tylko chlebki pita robiłam i uważam to za ogromny wyczyn:p ..chleb z prawdziwego zdarzenia chodzi mi po głowie i chce upiec ale jakoś tak .... dla mnie trzeba znaleźć przepis na chleb składający się z samej skóry bo ja tylko to lubię w chlebie:) oczywiście jeśli jest twarda i chrupiąca i posypana ziarnkami.
OdpowiedzUsuńChlebuś wygląda bardzo cudnie, co oznacza zapewne ,że jest równie pyszny:):):)
OdpowiedzUsuń