Korzenna pora roku a z nią Krajanka
Jesień odczuwam każdym calem swego wiewiórczego ciała. Jeszcze mi tylko brak pluchy za oknem. Lubie tę polską i złotą porę roku ale za deszczem też trochę tęsknię, za szarugą, i za mgłą... nie chcę od razu zimy. Lubię patrzeć jak wszystko się zmienia, kolory, gęstość powietrza i jego zapach, i słońce, które jest coraz niżej.
Chcę chlapy by z czystym sumieniem oddać się pieczeniu korzennych, ciepłych i pachnących ciast oraz ciasteczek, i nie myśleć o wychodzeniu z dziupli.
Chcę chlapy by z czystym sumieniem oddać się pieczeniu korzennych, ciepłych i pachnących ciast oraz ciasteczek, i nie myśleć o wychodzeniu z dziupli.
Kilka dni temu przypomniałam sobie o pewnej Krajance. Nazwa niepozorna ale smak niesamowity. Kiedyś dostałam przepis od koleżanki i zagościł na dobre na naszym stole ale tylko sezonowo a w zeszłym roku zapomniałam o nim całkiem na rzecz innych pyszności. Zdarza się.
Dzisiaj pora na przypomnienie.
JESIENNA KRAJANKA KORZENNA
ciasto:
300 g mąki pszennej
125 g masła
200 g cukru
65 g cukru pudru
1 łyżka cukru z wanilią
1 łyżeczka proszku do pieczenia
3 jajka
szczypta soli
po łyżeczce cynamonu i gałki muszkatołowej
1/2 łyżeczki mielonych goździków
100 g gorzkiej czekolady
250 ml wody
125 g rodzynek
6 łyżeczek kawy rozpuszczalnej
polewa:
100 g gorzkiej czekolady
2 łyżki masła
Czekoladę i rodzynki siekamy. Wodę zagotowujemy, wsypujemy kawę, rodzynki i 60 g czekolady. Gotujemy ok. 15 minut a następnie studzimy.
Mąkę mieszamy z proszkiem i przesiewamy do miski. Dodajemy miękkie masło, cukier, cukier waniliowy i cukier puder a także jaja, przyprawy i resztę czekolady. Składniki mieszamy stopniowo dodając masę kawową.
Nagrzewamy piekarnik do 180 st.C. Blachę smarujemy masłem, rozsmarowujemy na niej ciasto i pieczemy ok 30-40 minut.
W kąpieli wodnej rozpuszczamy czekoladę z masłem.
Ciasto po wyjęciu z piekarnika studzimy i smarujemy wcześniej przygotowaną polewą.
Oj! Obawiam się, że jednak ten dym Ci zaszkodził!;)
OdpowiedzUsuń"trochę tęsknię, za szarugą, i za mgłą..."
"Chcę chlapy"
No, Moja Droga! Czy Ty aby nie przesadzasz? Proszę nie wywołuj wilka z lasu, bo moje buty przemakają! Nie chcę chlapy i szarugi!
Ale smakołyki możesz piec jak najbardziej jestem za:)
Ja sobie chętnie popatrzę na takie pyszne obrazki!
I może kiedyś zrobię podobne (na ciecierzycy, jajach przepiórczych i karobie zamiast kakao;))
Naprawdę grzeszysz! Tak pięknie za oknem,słonecznie i ciepło,a Ty czekasz na pluchę?!Oj nieładnie.
OdpowiedzUsuńI sprawdza się tu powiedzenie:jeszcze się taki nie urodził...
Wprawdzie korzenie to dla mnie zima,ale chętnie się poczęstuję tym pysznym kawałkiem krajanki.
A lato tej jesieni niech trwa!
Oj widzę, że wiewióry wiedzą, co jest dobre na jesień (prócz siedzenia w dziupli) ;))
OdpowiedzUsuńKochane dziewczyny! wiem, ze to mało normalne to co napisałam ale ja po prostu źle znoszę wahania pogody. Rano jest zimno i pochmurno a potem w słońcu 30 stopni. Mam dość bólów głowy, senności i targania roweru, hulajnogi itp kiedy chcę wyjść z Córcią na dwór. Siedzimy w Azylu, staramy się spacerować ale czasem nawet ciężko mi określić czy jest ciepło czy zimno... ehhh to tylko takie rozważania ciążowej Wiewiórki :) a ciasto polecam bo naprawdę jest wyjątkowe.
OdpowiedzUsuń