Mży i zimno czyli Chili Con Carne na stole. Przypominajka i wersja 4ta dania rozgrzewającego.
Muszę przyznać się bez bicia, że bardzo długi mam dzisiaj dzień. Wstałam o 5ej sama z siebie, zaraz potem wstał Małżon a o 6.30 Córcia. To co kiedyś normalne zadziwiło. Pracowicie też było. Choć w planach miałam kolejny dzień porządków już świątecznych za namową bliskich postanowiłam odpocząć i... dokańczałam pakowanie wymiankowych paczek i niespodzianek ale przede wszystkim różności filcastych.
Nagle zrobiła się 13ta, Córcia zaczęła marudzić, że chce jeść i nim ugotowałam makaron usnęła... dziwne to dla mnie kiedy normalnie w dzień nie sypia... Ja położyłam się obok niej i spałam godzinę. Kiedy wstałam siąpił już deszcz a w mieszkaniu było 19.5 st.C. Oj zachciało mi się jeść!!! na kuchni spod pokrywy rondla unosił się zapach rozgrzewających pyszność. Siadłam i miskę zjadłam, jak to często u nas ostatnio bywa, Chili Con Carne. Tym razem w wersji słodko ostrej, jak dla mnie niebywale pysznej, chyba jednej z lepszych jedzonych, wprost z Kulinarnych Podróży Rzeczypospolitej, Proszę Państwa dzisiaj "Kuchnia Meksykańska!!!".
łyżka oliwy
1 drobno posiekana cebula
1 ząbek czosnku, przeciśnięty
2 drobno posiekane czerwone papryczki chili
500 g mielonej wołowiny (u mnie mięso wołowo wieprzowe)
2 400 g puszki krojonych pomidorów
mały koncentrat pomidorowy
1/2 łyżeczki ostrej papryki w proszku
2 łyżeczki cukru
250 ml bulionu wołowego
puszka czerwonej fasoli, osączonej i opłukanej
sól, pieprz do smaku
W dużym rondlu rozgrzewamy oliwę i smażymy cebule, czosnek i chili do momentu aż cebula się zeszkli. Dodajemy mięso i smażymy by się lekko zrumieniło.
Dodajemy pomidory, koncentrat, paprykę i cukier a także bulion. Doprowadzamy do wrzenia i pyrkoczemy na małym ogniu ok 25 minut. Mieszamy co jakiś czas.
Dodajemy fasolę i podgrzewamy pod przykryciem kolejne 10 minut. Doprawiamy sola i pieprzem. Podajemy z pieczonymi tortillami lub pieczywem.
Na koniec Przypominajka! już za chwileczkę, już za momencik padnie 2000 komentarz! kto wie, może właśnie Twój?!?
Zachęcam do zabawy.
też uwielbiam takie chilli w chłodne jesienno-zimowe dni. Niesamowicie rozgrzewa :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam chili con carne! jest pikantne, i akurat na takie zimne dni jak dzis:)
OdpowiedzUsuńChili Con Carne to jest to, co za mną chodzi od jakiegoś czasu, ale musi przejść bokiem bo okazało się że nam cholesterol galopuje. P. blisko do katastrofy, ja w górnych granicach;(
OdpowiedzUsuńTeż preferuję obecnie mexykańskie smaki, im ostrzej tym lepiej :))
OdpowiedzUsuńSuper obiad, może w weekend uda mi się przygotować.
OdpowiedzUsuńI ja lubie chili con carne. Masz racje, to doskonale, rozgrzewajace danie na zimowy czas :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko.