ZaPLEŚNIA(K)ła szarlotka
Małżon kupił jabłka do wypieków co znaczy jedno: chce szarlotki!!! co zrobić by jednocześnie zadowolić męża i upiec coś nowego? pomyślałam chwilkę i zajrzałam do kajetu (ależ lubię to słowo!). Pleśniak... przepis znaleziony gdzieś i kiedyś, pewnie w necie...
Nazwa brzmi paskudnie ale ja go nigdy nie piekłam, może kiedyś jadłam, taka sobie prawie szarlotka czyli NADA SIE!!! upiekłyśmy z Córcią zamiast dżemu wkładając własnoręcznie upitraszoną marmoladę z jabłek. Ciasto było gotowe gdy Małżon wrócił z pracy. Zjadł i pochwalił czyli kombinowałam właściwie.
Oczywiście bez przygód się nie obyło... białka do ubicia zostawiłam w miseczce, zakrytej ww kajetem, na blacie i poszłyśmy do koleżanek... po powrocie białka pływały wszędzie... dobrze, że jaja miałam w lodówce, za to Stefan miał ekspedycję karną do przedpokoju. Jak ja nienawidzę sprzątać białka!
3 szkl. mąki pszennej
2 łyżeczki proszku do pieczenia
250 g masła roślinnego
4 żółtka i białka
2 łyżki cukru + 1/2 szkl.
dżem lub marmolada
2 łyżki kakao
Z mąki, proszku, margaryny, żółtek i 2 łyżek cukru najpierw siekamy potem zagniatamy ciasto. Dzielimy je na 3 równe części. Do jednej z nich wsypujemy kakao i zagniatamy. Wszystkie części zawijamy w folię i chłodzimy w zamrażarce ok. godziny.
Po tym czasie tortownicę (u mnie 28cm) smarujemy masłem. Na grubych oczkach tarki ścieramy pierwszą część ciasta i wykładamy nią dno tortownicy. Na ciasto wkładamy dżem. Następnie ścieramy ciasto z kakao i wysypujemy na dżem.
Z białek, z pozostałym cukrem, ubijamy na sztywno pianę. Wykładamy na ciemne ciasto.
Ostatnią warstwę ciasta ścieramy na białka.
Całość pieczemy w piekarniku nagrzanym do 170 st.C przez ok. 45-50 minut.
A to sprawca wczorajszego zamieszania... jakby nigdy nic.. śpiący sobie...
Stefek Pasibrzuch jest slodki! I od razu widac ze niewinny :)) Swoja droga ciekawa jestem kto go tak nazwal? :) Plesniaka znam, moja mama zawsze go piekla wlasnie z jablkami. Oj dawno juz go nie jadlam :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko.
Pracusie z Was :)) a mi mandarynki zapleśniały, ale tak serio... z koloru pomarańczowego przeszły w zieleń... fe!
OdpowiedzUsuńZa to szarlotka supcio wygląda :))
Hehe! Nie wiem co lepsze białka wszędzie (w sumie dobrze, że nie mleko, bo to bardziej śmierdzi) niż kot, co się nażarł tabletek na alergię i dzwonienie w nocy na pogotowie weterynaryjne
OdpowiedzUsuńOj, koty, koty... dają czadu. Ja spać nie mogę bo moje tak grasują;(
to jest moje ulubione ciasto,choć za miast masła roślinnego stosuję "prawdziwe" :0) buziaki
OdpowiedzUsuńPleśniaka uwielbiam ale z jabłkiem jeszcze nie jadłam. Jeszcze:))
OdpowiedzUsuńPleśniak jest super, u mnie z nadzieniem żurawinowym, ale z dżemem z czarnej porzeczki też bym zjadła. Muszę zrobić, bo już daaaaaawno go nie było.
OdpowiedzUsuń