Zupa krem z kalafiora i sera, na rozgrzewkę! kilka Newsów i Przypominajka.
Dzisiaj z samego ranka zobaczyłam oszronione samochody za oknem. Brrr zima nadciąga i mam tylko nadzieję, że słoneczna i śnieżna :) i skończą się rowerowe przejażdżki takie jak wczoraj... ale zupa, gęsta, pachnąca i rozgrzewająca jaką jadłyśmy po powrocie pozostanie, zdecydowanie do ponownego przygotowania.
Przepis pochodzi znowu od Jamiego z "Każdy może gotować".
2 marchewki
2 łodygi selera naciowego
2 średnie cebule
2 ząbki czosnku
800 g kalafiora
oliwa
200 g cheddara - im lepszy tym zupa smaczniejsza
ok. 2 litrów bulionu drobiowego lub warzywnego
sól, pieprz do smaku
1 łyżeczka musztardy angielskiej
kilka plasterków boczku
Marchewki, czosnek i cebule obieramy i wraz z umytym selerem siekamy dość grubo. Kalafiora kroimy w 1,5 cm plastry. W dużym rondlu rozgrzewamy oliwę i wrzucamy warzywa. Pod przykryciem, ale z uchylona pokrywka, dusimy ok. 10 minut by warzywa zmiękły i lekko się zrumieniły.
Gdy to nastąpi zalewamy je gorącym bulionem i gotujemy pod przykryciem kolejne 10 minut.
W tym czasie ścieramy ser i na suchej patelni podsmażamy na chrupiąco plasterki boczku.
Zdejmujemy rondel z ognia, przyprawiamy zupę solą i pieprzem, dodajemy ser i musztardę. Miksujemy zupę aby uzyskała gładką konsystencję. Przelewamy do miseczek i dekorujemy kawałkami boczku.
Córcia dodatkowo zażyczyła sobie makaron. Ugotowałam więc garść małych kolanek. Z makaronem zupa smakowała również wyśmienicie choć już boczkiem jej nie dekorowałam. Sama zjadłam z boczkiem i stwierdzam, że idealnie dopełnia smaku.
I jeszcze jeden news. Wczoraj listonosz przyniósł mi list a w nim wygraną na Kuchni Tv książeczkę o Tadżinie. Okazała się być zdecydowanie dla dzieci i Córcia miała nie lada frajdę. Czytałyśmy, malowałysmy i rozwiązywałyśmy zagadki umieszczone na końcu. Świetna pozycja książkowa by zachęcić dzieci do poznawania nowych kultur i potraw. Polecam!!!
A wieczorem Małżon przywiózł mi moje nowe zasoby czesankowo-akcesoriowe. Mam nadzieję z nich niebawem skorzystać :)
Zapomniałam też wspomnieć o koszyczku pełnym pyszności, takich swojskich, jaki przyniosła mi Psiapsiółka po powrocie z rodzinnego domu... wędlinki, ogórki, żurawinki z jabłuszkiem a nawet suszone jabłuszka i jaja, mnogo jaj...
Na koniec moja nowa ozdoba łazienkowa... w pełnej okazałości ;) oraz przypomnienie o łapaniu 2000 komentarza :)
lubię takie rozgrzewanie ciepłym talerzem zupy.
OdpowiedzUsuńno i ozdoba łazienkowa podoba mi się..;-)))
chyba nie robilam jeszcze tej zupy:)pewnie przez ten boczek i ser...ja nie jem mięsa a maż sera:P
OdpowiedzUsuńbardzo fajna zupa!
OdpowiedzUsuńZjadło mi komentarz! Bu!!!
OdpowiedzUsuńwspaniała ozdoba, i miseczka wspaniała. Jamiemu komplementów nie prawię, on ma ich sporo globalnie ;)
OdpowiedzUsuńThat's a perfect bowl for that delicious looking soup.
OdpowiedzUsuńO tak, faktycznie zimno sie ostatnio zrobilo... Ja z roweru znow nie zsiade przez cala zime, a co :) A na rozgrzewke nie ma jak dobra zupa.
OdpowiedzUsuńKrólestwo za taki koszyczek!!!!
OdpowiedzUsuńJa pomimo mrozu codziennie pomykam do pracy na rowerku ;)
U nas KAŻDA zupa musi być z makaronem, nawet barszcz czerwony :) Ozdoba łazienkowa rewelacyjna i uniwersalna - każde wnętrze ozdobi :)
OdpowiedzUsuńZapomniałam dodać: zajrzyj tu:
OdpowiedzUsuńhttp://ziolowyzakatek.com.pl/2011/11/kasztany_jadalne_pieczenie/ - Atria odpowiada na Twój kasztanowy komentarz.
Bardzo fajna zupa, talerz też bardzo mi się podoba, a ozdoba łazienkowa rewelacja :o)
OdpowiedzUsuńDziękuje, dziękuję w imieniu swoim, Jamiego O., który wiedzie prym w tym tygodniu w mojej kuchni oraz w imieniu talerza tudzież miseczki, autorstwa mego własnego choć trochę już odległego w czasie :)
OdpowiedzUsuńPyszna i bardzo pożywna zupka:-)
OdpowiedzUsuńizomorfia3
OdpowiedzUsuńAromatyczna ,sycąca - jednym słowem pyszna :)
dziękuję bardzo! faktycznie taka wtedy była :) i pewnie ja powtórzę, przypomniałaś mi o niej :)
Usuń