Śnieżynki za oknem i na talerzu czyli jak nie mogłam sie powstrzymać...
Nie mogłam się wczoraj powstrzymać przed dwiema rzeczami. Pierwszą było upieczenie czegoś słodkiego (w końcu skończyłam już konsumpcję placka czekoladowego) a drugą wykorzystanie do tego celu nowych silikonowych foremek w kształcie śnieżynek. Niestety od słodkości, czy od pieczenia, ciężko mi stwierdzić, jestem chyba uzależniona...
Wracając do wypieku, skorzystałam z przepisu znalezionego na Green Plums, zmodyfikowałam go ciupkę i mam. Z wierzchu chrupiące, w środku puszyste i delikatne, z masą niespodzianek. Niesamowicie intensywne w smaku, czekoladowe, oj bardzo czekoladowe i z wyraźnie wyczuwaną słoną nutką.
1szkl. mąki pszennej
1/2 szkl. cukru
2 płaskie łyżki najlepszego kakao
1 łyżka kawy rozpuszczalnej
po 2/3 łyżeczki sody oraz proszku do pieczenia,
1 jajko (u mnie 2 przepiórcze)
pół szklanki oleju
5 łyżek kremówki
płaska łyżeczka soli
5 krówek (u mnie czekoladowych) i czekolada posiekana (1 paseczek gorzkiej)
Mąkę mieszamy z proszkiem, sodą, cukrem, solą, kawą i kakao. Dodajemy
pokruszoną czekoladę i posiekane krówki, by ładnie otoczyły się w
mące i równomiernie rozłożyły w muffinkach.
Dodajemy lekko ubite jajko
ze śmietaną i olejem. Mieszamy do uzyskania jednolitej masy.
Wypełniamy
papilotki umieszczone w blasze na muffinki, ciasto powinno wypełniać
trochę więcej niż połowę papilotki. Pieczemy około 25 minut w
temperaturze 180 stopni. Czekamy aż ostygną by nam się ładnie wyjęły z foremek/papilotek.
Śliczne te ciasteczkowe śnieżynki!
OdpowiedzUsuńMogę jedną do kawy...
częstuj się :) słoneczne pozdrowionka przesyłam :)
UsuńAleż kusisz tymi słodkościami...
OdpowiedzUsuńŚliczne śnieżynki Ci wyszły, widać na nich każdy śnieżynkowy detal;-)
dzięki :) foremka jest genialna!!!
Usuńpiękne śnieżynki:) ja tez się uzależniłam od pieczenia:D
OdpowiedzUsuńcieszę się, że nie tylko ja :) pozdrawiam :)
Usuńu mnie wczoraj też było pieczenie z wieczorka...nie mogłam sie jakoś oprzeć :) Ja Cię doskonale rozumiem z tym uzależnieniem :) nie Ty jedna
OdpowiedzUsuńufff :)
UsuńŚnieżynki przepyszne, pochłonęłabym ich wielką ilość :)
OdpowiedzUsuńJezu dziewczyno,powinnam się wystrzegać Twego bloga.Za dużo pysznych czekoladowych grzechów :)
OdpowiedzUsuńhehe grzeszę nieustająco :)
UsuńMoże chcesz mnie adoptować?
OdpowiedzUsuńadoptuję :) a Ty mnie???
UsuńJa Ciebie też:)
UsuńA ja sie staram jak moge nie jesc slodyczy. Pozwalam sobie tylko troche w weekendy :) Cale szczescie, ze te Twoje sniezynki sa tylko na monitorze bo bym sie im nie oparla :)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia.
podziwiam silna wolę... ja mam słabiutką... nie mam nałogów poza tym pieczeniowo słodyczowym :(
Usuńzrobiłam natychmiast jak przeczytałam,i nigdy więcej nie zrobię.Czuć sodę i proszek,pali w ustach,ponadto możliwe że wina moja ,dodałam oliwę z oliwek i były tłuste.Poprzedni placek dobry,ale ciasteczka hmmm :o)
OdpowiedzUsuńprzykro mi, że nie spełniły Twoich oczekiwań :(
UsuńJa i tak zmniejszyłam ilość sody i proszku względem oryginału gdzie było po całej łyżeczce, dla mnie czuć nie było i nie piekło, może to kwestia czubatości łyżeczki bądź wrażliwości podniebienia :) co do tłustości to faktycznie wypiek raczej jest tłustawy tzn papilotki w których piekłam kilka z ciastek były tłuste natomiast te z formy silikonowej nie, poza tym tylko z wierzchu, wewnątrz puszyste i delikatne :)
tak czy siak fajnie, że spróbowalaś, pozdrawiam i zapraszam innym razem ;)