Wiśniowo-Waniliowy z Jabłkami, kompot nie tak oczywiście
Kiedyś, za dawnych czasów gdy byłam dzieckiem, normalną rzeczą było wsuwanie kompotów wszelkich na deserek. Czasem był to kompot do picia, czasem do zjedzenia w formie kisielu. Robiąc porządki w zamrażarce znalazłam wiśnie i zrobiłam kompot właśnie.
Zapraszam na deser trącący myszką :)
Zapraszam na deser trącący myszką :)
1,5 litra wody
laska wanilii
kubek mrożonych wiśni
jabłko typu Reneta
2-3 łyżki cukru trzcinowego
Do gotującej się wody wkładamy wiśnie i wanilię (przekrojoną). Gotujemy aż owoce będą miękkie a wywar nabierze smaku. Dorzucamy jabłko, obrane i pokrojone na spore kawałki. Gotujemy tyle by się nie rozgotowało ale było miękkie i dosładzamy do smaku.
o tak, u nas też takie kompoty królowały, jednak nigdy w salaterkach, w formie deseru jak w innych domach. retro deser, przypomnę sobie o nim latem :) wtedy tak lekko i chłodno będzie się po nim robić :)
OdpowiedzUsuńo tak! kompot wiśniowy albo rabarbarowy na upał najlepsze :)
Usuńfajny pomysł , nie piłam nigdy nic takiego:)
OdpowiedzUsuńCiekawe połączenie smaków. Z pewnością było pyszne.
OdpowiedzUsuńKiedy byłam mała, kompot traktowałam jako główne i jedyne danie obiadowe.
OdpowiedzUsuńPo jego wypiciu byłam gotowa do odejścia od stołu, zanim wylądował na nim obiad właściwy;)
Wiśniowy i porzeczkowy to do dziś moi ulubieńcy:)
u mnie króluje wiśniowy i rabarbarowo truskawkowy :)
UsuńPysznie wygląda,, a smakuje pewnie jeszcze lepiej. U nas często gości na stole - "do obiadu". Czekam na rabarbar :)
OdpowiedzUsuńja też!!!
UsuńKompocik zawsze będzie mi się kojarzył z dzieciństwem i z mamą. Mój ulubiony to porzeczkowy...
OdpowiedzUsuńtez lubię :)
UsuńA pamiętacie tę paskudną wodę barwioną dżemem ze szkolnej stołówki, szumnie nazywaną kompotem?
OdpowiedzUsuńGdybym nie miała w domu babci nie wiedziałabym jak smakuje prawdziwy kompocik;-)
A Twój przepis wypróbuję do niedzielnego obiadu;-)
Pozdrawiam cieplutko:D
Jestem straszną kompociarą. Najbardziej lubię wiśniowy i czereśniowy.Nic dziwnego zatem, że zakochałam się w Twoim kompocie. Pobiegłam do spiżarni ale nie mam już ani jednego kompotu.... Oj....
OdpowiedzUsuńoczywiście że tak, uwielbiałam kompoty, Teraz dostaje je od teściowej, ale nie ma to jamk własny :)
OdpowiedzUsuń