Szynka w Więzach Marynowana w Miodzie czyli ostatni świateczny post retrospektywny
Nadal mamy zimę choć podobno jest wiosna. Ja mam dość, szczególnie po takiej nocy jak dzisiaj, okropnej po tylu prawie przespanych... dobra narzekać nie wypada gdy w perspektywie ma się pieczenie Czekoladowego Chleba (i to nie w samotności ale w wirtualnej kuchennej przestrzeni z wspólpiekarkami!), ślub dawno niewidzianego kolegi w dniu jutrzejszym oraz wspomnienie pieczonej szynki.
Przepis na takową podpatrzyłam w KUKBUKu. Dziarsko mięso zasznurowałam bawełnianym sznureczkiem i zamarynowałam. Dziś już wiem, że aby trafić w gust mego Małżona nie powinnam była marynować jej w miodzie za to powinnam użyć mocniejszych przypraw, bo szynka była dość łagodna w smaku. U mnie połowa poniżej porcji.
Przepis na takową podpatrzyłam w KUKBUKu. Dziarsko mięso zasznurowałam bawełnianym sznureczkiem i zamarynowałam. Dziś już wiem, że aby trafić w gust mego Małżona nie powinnam była marynować jej w miodzie za to powinnam użyć mocniejszych przypraw, bo szynka była dość łagodna w smaku. U mnie połowa poniżej porcji.
2 kg szynki wieprzowej
50 ml ciepłej wody
75 ml miodu gryczanego
100 ml oliwy
5 posiekanych ząbków czosnku
3 gałązki rozmarynu
pieprz, sól
2 łyżki soku z cytryny
1 łyżka skórki otartej z cytryny
kilka suszonych liści laurowych
100 ml wody o temp. pokojowej
Szynkę myjemy i osuszamy ręcznikiem papierowym.
Wodę i miód mieszamy, dodajemy oliwę, czosnek, rozmaryn, pieprz, sok i skórkę z cytryny.
Mieszamy i taką marynata nacieramy mięso. Posypujemy solą i wstawiamy przykryte do lodówki na kilka godzin, najlepiej na noc.
Następnego dnia wyjmujemy mięso na godzinę przed pieczeniem.
Piekarnik nagrzewamy do 200 st.C. Mięso obkładamy liśćmi laurowymi, wkładamy do siatki wędliniarskiej lub obwiązujemy bawełniana nicią by nadać jej kształt.
Szynkę wkładamy do naczynia do zapiekania. Polewamy marynatą i 100 ml wody.
Po ok 30 minutach pieczenia temperaturę zmniejszamy do 180 st.C. Pieczemy dalsze 45 minut.
W trakcie pieczenia polewamy sosem z pieczenia. Moim zdaniem na taki kawał mięsa 75 minut pieczenia to troszkę za mało.
Po upieczeniu wyjmujemy mięso z naczynia, rozcinamy więzy i kroimy je w plastry. Serwujemy polaną sosem z pieczenia.
Bajecznie wygląda ta szynka. :)
OdpowiedzUsuńSzynki jeszcze nie piekłam, ale taką pyszną to bym wciągnęła :) Tylko, że w Berlinie mięso strasznie drogie. Kupię przy następnej wizycie u teściów :D
OdpowiedzUsuńPysznie wyglad, z checia bym zjadala:-)
OdpowiedzUsuńBrakuje mi taka polska szyneczka...
Pozdrawiam!
Kalejdoskop Renaty