Dom wariatów i chlebowy potwór z za małej brytfanny
Szalejący kocur, rycząca Blondaska, złośliwo zaczepny Małżon i zdołowana Wiewióra oto nasz świąteczny czwartek. Dom wariatów, krzyki, latanie, sterty jakiś rzeczy piętrzące się na środku każdego z pokojów. Można by powiedzieć twórcze dziecko działa. Piramidy z krzeseł i poduszek zgromadzonych z całego domu, poobkładane zabawkami łóżka i wersalka. Nawet fotele przed telewizorowe zostały pozbawione elementów miękkich. A kiedy któreś z rodziców próbuje interweniować słyszy "Nie mamuniu, nie tatuniu, ja tak chcę". Straszne to. Kiedy nie ustępujemy ciszę przeszywa straszliwy histeryczny krzyk ryk. Mamy chyba bardzo konkretny bunt prawie trzylatki.A ja mam dość.
Poza tym znowu piekłam chleb. Pyszny pszenno-żytni, wcześniej wypróbowany ale po raz pierwszy w brytfannie żeliwnej i z właściwa ilością zakwasu. No i cóż... okazała się za mała i powstał chlebowy potwór. Wielki, śmieszny, jakby w czapeczce, ale i niesamowicie pyszny.
Po chlebie były sanki po lesie całą naszą Trójcą a potem powstała obiadokolacyjna pizza, piaskowe ciasto kawowe i ciastka czekoladowe.
Małżon skwitował to jednym stwierdzeniem "mamuśka wpadła w ciąg". Coś w tym jest bo jak wejdę do kuchni i zacznę piec to spełniam życzenia wszystkich ciesząc się, że smakuje.
Mamy 20.30 i dopiero godzinę temu skończyłam kuchenne wojowanie z piekarnikiem i ciastowymi składnikami. Efekt mnie bardzo zadowala. Przepisami podzielę się jutro :) Teraz robię wielką miskę popcornu i siadamy do oglądania filmu z tajemniczej płyty jaką właśnie dał mi Małżon. Miłego wieczoru!!!
Poza tym znowu piekłam chleb. Pyszny pszenno-żytni, wcześniej wypróbowany ale po raz pierwszy w brytfannie żeliwnej i z właściwa ilością zakwasu. No i cóż... okazała się za mała i powstał chlebowy potwór. Wielki, śmieszny, jakby w czapeczce, ale i niesamowicie pyszny.
Po chlebie były sanki po lesie całą naszą Trójcą a potem powstała obiadokolacyjna pizza, piaskowe ciasto kawowe i ciastka czekoladowe.
Małżon skwitował to jednym stwierdzeniem "mamuśka wpadła w ciąg". Coś w tym jest bo jak wejdę do kuchni i zacznę piec to spełniam życzenia wszystkich ciesząc się, że smakuje.
Mamy 20.30 i dopiero godzinę temu skończyłam kuchenne wojowanie z piekarnikiem i ciastowymi składnikami. Efekt mnie bardzo zadowala. Przepisami podzielę się jutro :) Teraz robię wielką miskę popcornu i siadamy do oglądania filmu z tajemniczej płyty jaką właśnie dał mi Małżon. Miłego wieczoru!!!
Przepiękny jest! Mnóstwo ma uroku. :)
OdpowiedzUsuńZ dziecinnymi buntami mam do czynienia na co dzień. Brat (nieco ponad trzylatka) i Siostra (roczna) zdecydowanie dają popalić...
kawał chleba!gratuluję cudownego wypieku.
OdpowiedzUsuńjeśli możesz odezwij się do mnie na maila- m.lollypops@gmail.com
Twojego nigdzie nie widzę,a mój zakwasik niestety zaliczył zgon, więc chętnie posłucham w tej kwestii rad doświadczoenj koleżanki;)
Swietny ten chlebek :) ps. a dzisiaj ponoc dzien dziwaka, wiec.... ;)
OdpowiedzUsuń