Halawa z bananem i kardamonem
Za młodu (ehhh to było tak niedawno...) jeździłam na Przystanek Woodstock, który odbywał się jeszcze w Żarach. Królowało tam jedzenie z namiotów Hare Kriszny. Co roku nie mogłam się doczekać wege gulaszu, wafelków lekko pikantnych i lekkich jak papier oraz bardzo słodkiego czegoś z kaszki manny. Teraz już wiem, że tym czymś była halawa i choć wielu już przepisów na nią próbowałam żaden nie pozwolił mi na odnalezienie tamtego smaku z Przystanku.
Oto moja wersja niestety odbiegająca od oryginału ale równie smaczna.
1/4 kostki masła roślinnego 250 g
1/2 szklanki kaszki manny
2 łyżki cukry trzcinowego
1 łyżka cukru waniliowego
szczypta mielonego zielonego kardamonu
szczypta cynamonu
po garści rodzynek i siekanych orzechów (ja lubię z włoskimi)
1 dojrzały banan pokrojony na małe kawałeczki
250 ml wody
Na patelni roztapiamy masło i wsypujemy kaszkę wraz z przyprawami. Gdy się zrumieni (należy ją smażyć na małym ogniu by się nie przypaliła) dodajemy do niej cukier, rodzynki i orzechy, a także banana, lekko podgrzewamy i wlewamy wodę. Smażymy już na większym ogniu do momentu aż masa nie zacznie ślizgać się po patelni. Podajemy na ciepło lub zimno posypane wiórkami kokosowymi lub innymi ulubionymi posypkami.
Widzę, że wzięło Cię na wspominki;) Wypróbuję kiedyś ten przepis:)
OdpowiedzUsuńHe he wzięło i to dzięki Tobie :) natchnęły mnie Twoje przepisy szczególnie ten na Puri :)
OdpowiedzUsuńPozdrowionka.
Ja też jeździłam, jak był jeszcze w Żarach;)
OdpowiedzUsuńSerwujesz słodkie i lekkie pyszności;)
strasznie mi się podoba to połączenie smaków!
OdpowiedzUsuń